„Chcemy mieć prawo, prawo posiadania”, „zbyt pozytywna, dlatego zakazana” – pod takimi hasłami zorganizowano Marsz Wolnych Konopi.
Organizatorzy marszu nie dostali zgody od Urzędu Miasta na manifestowanie swoich poglądów, a mimo to zbierali się już od godziny 12.00 przed kinem Kijów, aby wyjść na ulice i powiedzieć, co myślą o aktualnym prawie o przeciwdziałaniu narkomanii. – Przeciwko nikomu nie chcemy manifestować. Chcemy tylko depenalizacji marihuany, czyli niekaraniu ludzi za jej posiadanie – powiedział MM-ce jeden z organizatorów marszu, o pseudonimie Remus.
– Chcemy poruszyć opinię publiczną, sprowokować ją do rozważań na ten temat. Obecna polityka narkotykowa naszego rządu jest jedną z najostrzejszych w całej Europie. Naszym zdaniem obecne prawo się nie sprawdza, bo najbardziej korzystają na nim dilerzy i mafie narkotykowe – przyznał Mikołaj Janus, koordynator marszu.
Art. 62 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. Kodeksu Karnego o przeciwdziałaniu narkomanii (Dz. U. z 2005 r. Nr 179, poz. 1485) informuje, że kto posiada środki odurzające lub substancje psychotropowe, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. (?) W wypadkach mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.- Na początek chcielibyśmy depenalizacji marihuany, czyli niekaralności za posiadanie. Wtedy prawo nie będzie uderzać w konsumentów, młodych ludzi, którzy nikomu tym krzywdy nie robią. Gdy w Holandii zalegalizowano marihuanę, trzykrotnie spadła ilość konsumentów twardych narkotyków. Myślę, że to duży argument dla państwa – dodali organizatorzy marszu.
Do zbierających się uczestników kilkakrotnie podchodziła policja, z komunikatem, że marsz jest nielegalny, i że muszą liczyć się z konsekwencjami. Następnie służba mundurowa zaczęła legitymować i spisywać zgromadzonych. Na pytanie, czy mają zamiar wystawiać mandaty mimo iż marsz nie ruszył, jeden z policjantów odpowiedział: – Na razie tylko legitymujemy i spisujemy.
Kiedy wydawało się, że manifestanci wahają się, czy jednak wyruszyć na ulice, jeden z koordynatorów krzyknął przez megafon: – Jedyne co nam grozi, to otrzymanie mandatów! O godzinie 13.40 blisko 300-osobowa grupa manifestantów wyruszyła spod kina. Idąc aleją Krasińskiego, a następnie Piłsudskiego w stronę Rynku, uczestnicy śpiewali głównie „sadzić, palić, zalegalizować” oraz „zbyt pozytywna, dlatego zakazana”.
Jednym z przewodnich haseł marszu było „dopalacze to gówno”. – Państwo nie ma jak tego zakazać, bo to są substancje chemiczne. Kiedy zakazują używania jednej z nich, automatycznie zostaje ona zastąpiona inną. I tak bez końca. A to jest trucizna. Legalizacja marihuany z pewnością przyczyniłaby się do wyparcia dopalaczy, które powodują, że ludzie umierają. Coraz częściej słyszy się o zatruciach, a nawet zgonach spowodowanych zażyciem dopalaczy – przyznał Janus.
Nie obyło się bez mandatów. Najczęściej policja wystawiała je za blokowanie ulicy, prowadzenie nielegalnego marszu, a czasem za zaśmiecanie ulicy. Zwykle była to kwota 50 zł. – Co wam to da, że dzisiaj wyjdziecie na ulicę? – zapytał jednego z uczestników marszu policjant. – A co by pan zrobił, gdyby nikt nie chciał pana słuchać? Zbieraliśmy podpisy, pisaliśmy wnioski, ale to nic nie daje. Pozostało nam tylko wyjść na ulicę i głośno zakomunikować to, co myślimy. To marsz pokojowy, chcemy tylko depenalizacji marihuany. To nasz sprzeciw wobec zamykania ludzi w więzieniach za posiadanie marihuany – odpowiedział jeden z uczestników. – Ale to nie do nas w związku z tą sprawą. Wy maszerujecie nielegalnie, a my musimy stać na straży prawa – polemizował dalej policjant
Marsz miał charakter pokojowy, obyło się bez zamieszek i wyzwisk.
źródło:
http://www.mmkrakow.pl/
- Amnestia dla skazanych – manifestacja - 7 listopada 2022
- DEFOLIACJA – KONTROWERSYJNY TRENING ROŚLIN - 30 marca 2018
- KONOPIE LECZĄ – DEBATA O MEDYCZNEJ MARIHUANIE (06.05.2015 – KRAKÓW) - 5 maja 2015