Obecna polityka narkotykowa jest katastrofalna. Nie możemy już dłużej siedzieć z założonymi rękami.” mówi Julio Calzada, jeden z ludzi stojących za urugwajską rewolucją narkotykową.
„Zalegalizować!” Wnioski o zmianie polityki narkotykowej, od luźnych wspólnot typu flower-power doszły do gabinetów na szczeblu administracyjnym. Od stycznia obywatele Urugwaju będą mogli legalnie kupić marihuanę i to za pośrednictwem parlamentu. „Społeczeństwo, które nie stosuje używek, to społeczeństwo utopijne. O wiele lepiej jest regulować istniejący już rynek, niż zostawić go pod kontrolą zorganizowanej przestępczości” mówi Julio Calzada.
Hip-hop i raggaeton sączą się z głębi jakiejś podejrzanej, słabo oświetlonej ulicy, którą ludzie omijają kiedy tylko mogą. Tak niestety wyglądają realia Montevideo, ale wielu młodych ludzi biorących udział w ulicznych imprezach, pochodzi z Cantegrilli, powszechnie znanych slumsów stolicy Urugwaju. Butelki po piwie, kartony po winie i spore ilości jointów, przechodzą ludziom przez ręce. O tym co palisz, dowiesz się dopiero wtedy, kiedy znajdzie się to w twoich płucach. Czasami jest to Ganja, a czasami bardzo wyniszczająca organizm i silnie uzależniająca, pasta z kokainy, szczególnie popularna wśród młodych ludzi ze slumsów.
Ten świat jest dobrze znany Julio Calzadzie. Z wykształcenia socjolog, spędził 24 lata pracując z młodzieżą o mniejszych szansach, mieszkającą w slumsach. „Szczególnie problematyczny jest fakt, że młodzież wchodzi w posiadanie kokainowej pasty przez przypadek, chcąc kupić tylko marihuanę” – mówi Calzada, obecny Sekretarz Generalny Urugwajskiej Komisji Narkotykowej, agencji która wprowadziła w życie nową ustawę, zatwierdzoną przez senat 10 grudnia.
Calzada współpracuje z kilkoma ministerstwami jednocześnie i zdaje sprawozdania bezpośrednio prezydentowi Jose Mujice. Kiedy Mujica, charyzmatyczny 78 latek, zasiadł na fotelu prezydenta w 2010 roku, nie szukał polityków karierowiczów. Dawny marksistowski partyzant zatrudnił idealistów, którzy nie boją się brudnej roboty. Mujica dokonał sporych reform, min. legalizację aborcji i związków homoseksualnych. Ale z pewnością w annałach historii zostanie zapisany jako prezydent, który zalegalizował marihuanę.
Calzada reprezentuje ten sam przyziemny styl bycia. „Mów mi Julio”- powiedział, nalewając dwie szklanki wody. Jest godzina 19, a my jesteśmy ostatnimi, którzy zostali już na ósmym piętrze głównego budynku władzy wykonawczej. „Żeby była jasność, taka jest odpowiedz Urugwaju. Nie tworzymy żadnego uniwersalnego modelu, ani nie chcemy mówić nikomu co mają robić.”
Pyt: Urugwaj będzie pierwszym krajem na świecie, który będzie regulował produkcję marihuany od uprawy, do produktu końcowego. Czy rząd ma zamiar produkować marihuanę?
Odp: Nie. Przedsiębiorstwa spełniające nasze wymagania, będą mogły nabyć licencję na kultywację. Z tym, że to nie będzie wolny rynek. Będzie on kontrolowany przez rząd, który będzie decydował o cenie, jakości i maksymalnym pułapie produkcji. W każdym domu będzie również można posiadać do 6 roślin na własny użytek. Użytkownicy będą również mogli dołączyć do Konopnych Klubów Społecznych, gdzie będą mogli wymieniać się informacjami. Takie kluby otrzymają pozwolenia, na uprawę większych ilości.
Pyt: A ludzie którzy nie chcą, bądź nie mogą hodować własnych roślin, będą mogli je nabyć?
Odp: Tak, w aptekach. Kwestia zażywania narkotyków należy do ministerstwa zdrowia. Sektor farmaceutyczny kontroluje medykamenty, gdzie w grę wchodzą problemy zdrowotne, więc jest to logiczny punkt dystrybucyjny. Zarówno pacjenci, jak i użytkownicy rekreacyjni będą mogli udać się do apteki i znajdą coś dla siebie. Miesięczny limit dla dorosłych mieszkańców Urugwaju to 40g.
Pyt: Dlaczego rząd musi być w to zaangażowany?
Odp: W Urugwaju ok. 120 tys ludzi pali marihuanę niemal na co dzień. Jak narazie ci ludzie kupują ganję od kryminalistów i wzmacniają lokalne mafie. Jeżeli rząd przejmie kontrole nad rynkiem, mafie stracą spore źródło finansowania.
Pyt: Gram za dolara. To dość tanio.
Odp: Cena na nielegalnym rynku to właśnie równowartość dolara. Musimy konkurować z czarnym rynkiem i jego cenami. Badania wykazują że ludzie wolą legalny rynek niż czarny, jeżeli mają taką opcję. Jakość produktu jest lepsza i bezpieczeństwo transakcji jest wyższe, bo nie ma potrzeby kontaktu ze światem przestępczym.
Pyt: Prezydent Sądu Najwyższego, Jorge Pino Ruibal, uważa że marihuanę powinno się dawać za darmo, ale tylko zarejestrowanym użytkownikom.
Odp: Jego opinia jest oczywiście ważna. Studiowaliśmy ten wariant i rozważaliśmy jego wprowadzenie, ale okazał się zbyt złożony. Używki szybko znalazłyby się na czarnym rynku. Darmowe narkotyki są łakomym kąskiem dla tych, którzy chcą je sprzedać za granicę. Wejście w posiadanie marihuany było by wtedy zbyt łatwe, a my nie chcemy nikogo namawiać.
Pyt: Dlaczego rejestracja jest taka ważna?
Odp: Po pierwsze dlatego, żeby kontrolować podaż, która nie powinna przekraczać popytu. Po drugie, żeby mieć na oku indywidualne spożycie marihuany. Jeżeli ktoś potrzebuje wiecej niż 1g dzienne, znaczy że ma problem. Takie osoby będą prawdopodobnie chodzić całe dnie jak idioci i mieć problemy w pracy, bądź szkole. Zbieranie tego typu danych, pozwoli nam na zorganizowanie odpowiedniej terapii dla podobnych osób. Nie będziemy jednak nikogo zmuszać do podjęcia terapii, to byłoby nieproduktywne.
Pyt: Czy z powodu legalizacji istnieją jakieś potencjalne korzyści dla turystów?
Odp. Nie i niech oszczędzą sobie kłopotów i nie oszczędzają na bilet. Tylko obywatele Urugwaju będą mogli nabyć trawkę. Sprzedaż obywatelom spoza Urugwaju, w dalszym ciągu będzie przestępstwem.
Pyt: W Holandii kiedy w życie weszły nowe prawa, wielu użytkowników odmówiło rejestracji. Czy w Urugwaju będzie inaczej?
Odp: Na wiele lat przed oficjalnym wymogiem rejestracji użytkowników marihuany, obywatele Holandii mogli normalnie kupić ją we wszechobecnych coffeshop’ach. Możliwe że nie każdy będzie chciał się zarejestrować od pierwszego dnia działania ustawy, ale to nie jest wielka tragedia. Mamy dalekosiężne plany.
Pyt: Jak macie zamiar uniknąć nadużywania danych osobowych zarejestrowanych użytkowników np: podczas zatrudnień do sektora publicznego?
Odp: Chcemy uniknąć takich sytuacji za wszelką cenę. Wprowadziliśmy odpowiednie mechanizmy ochrony danych osobowych zarejestrowanych użytkowników. Te informacje nie będą dostępne dla większości urzędów wewnątrz parlamentu, policji i firm ubezpieczeniowych. Poza tym ludzie płacą kartą kredytową za butelkę whisky (bo szkocka jest lepsza), czy lekarstwa. Ta transakcja też jest rejestrowana, ale nikogo to najwyraźniej nie obchodzi.
Pyt: Ile pieniędzy Urugwaj zarobi dzięki legalizacji?
Odp: Oszacowaliśmy że dochody z podatków sięgną 8-12 milionów dolarów. Jak na kraj w którym mieszka 3.3 miliona ludzi, to dość dużo. Większość środków chcemy przeznaczyć na edukację i rozpowszechnianie informacji dotyczących marihuany i nowych praw. W grudniu zaczęliśmy sporą kampanię na temat szkodliwych skutków palenia marihuany. Reszta pieniędzy pójdzie na dofinansowanie terapii dla problematycznych przypadków.
Pyt: Nie uważa pan, że jest jakaś sprzeczność w legalizacji marihuany i prawieniu kazań na temat zagrożeń jakie niesie?
Odp: Wręcz przeciwnie! Idzie to w parze z naszymi regulacjami dot. alkoholu i tytoniu. Tak jak w przypadku marihuany, regulujemy również produkcję i dystrybucję alkoholu. Prawa dotyczące zarówno sprzedaży, jak i reklamowania alkoholu, są dziś surowsze niż kiedyś. Ale ludzie w dalszym ciągu mogą go bez problemu kupić. W kwestii rządu leży informowanie obywateli na temat zagrożeń jakie dany produkt za sobą niesie, oraz jak rozsądnie korzystać z wolności.
Pyt: Czy to działa w praktyce?
Odp: Oczywiście, że tak. W 2005 roku w podobny sposób wzięliśmy pod kontrolę rynek tytoniowy. Od tego czasu liczba palaczy tytoniu spadła z 32 do 12 procent! Żywy dowód na to, że regulacja i edukacja to potężne narzędzia polityczne, które mogą służyć poprawie ogólnego stanu zdrowia populacji.
Pyt: Przewodniczący ONZ’owstkiej Międzynarodowej Komisji Kontroli Narkotyków Raymond Yans, obawia się, że legalizacja negatywnie wpłynie na stan zdrowia, zwłaszcza wśród młodych ludzi.
Odp: Jesteśmy przekonani że obecna, zakazująca polityka narkotykowa jest dużo bardziej szkodliwa dla zdrowia niż zażywanie narkotyków. W wyniku incydentów spowodowanych przemytem narkotyków, w 2012 roku w Urugwaju
zginęly 82 osoby. Dla porównania, spożywanie marihuany nie zabiło nikogo. Jak na Amerykę Łacińską, Urugwaj ma niski wskaźnik przestępczości, ale w 2011 roku liczba brutalnych przestępstw wzrosła o 32%. To dość alarmująca statystyka. W nowym środowisku, zauważono przypadki zabójstw na zlecenie. Dotychczas to się w Urugwaju nie zdarzało. Chcemy spowolnić działania zorganizowanych grup przestępczych i baronów narkotykowych, na najbardziej dla nich lukratywnych obszarach.
Pyt: Zażywanie twardych narkotyków jest tolerowane w Urugwaju już od wielu lat. Może tak odebrać kartelom możliwość zarabiania na nich?
Odp: Skupiliśmy się na marihuanie, jako że obejmuję największą liczbę użytkowników i źródło największych dochodów dla grup przestępczych. 14% Urugwajczyków w wieku 16-64 lata próbowało marihuany. Kokaina to zaledwie 1%. Legalizacja oddziela dystrybucję marihuany od ciężkich narkotyków. Jeżeli jesteś w stanie legalnie kupić jointa, to jest dużo mniejsze prawdobodobieństwo, że będziesz miał styczność z twardymi narkotykami, które na chwilę obecną są sprzedawane przez tych samych dilerów. Holendrzy otworzyli coffeshop’y po to, żeby odseparować rynek cannabis i rynek heroiny. Taka polityka okazała się bardzo skuteczna. W Holandii jest mniejszy odsetek ludzi zażywających twarde narkotyki, zakażeń wirusem HIV, czy zgonów spowodowanych używkami, niż w większości krajów europejskich.
Pyt: Ale w międzyczasie nederwiet (mocny, holenderski skun) stał się praktycznie twardym narkotykiem.
Odp: Taka jest niestety prawda. Zawartośc THC w holenderskich odmianach sięga 20-25%. Takie są skutki dośc cynicznej polityki narkotykowej. Użytkownicy mogą legalnie kupić marihuanę w coffeshop’ach, ale w momencie kiedy coffeshop’y zaopatrują sie w ganję, rząd udaje, że nie widzi. Producenci w dalszym ciągu łamią prawo i starają się uzyskać jak najwyższą zawartość THC, bo to wiąże się z większym zyskiem. Będziemy ściśle kontrolować sytuację i marihuana dostępna na rynku, będzie miała zawartość 5-12% THC. Dużym pozytywem płynącym z regulacji, jest możliwość kontrolowania jakości produktów. Póki co, obywatele Urugwaju palą prensado paraguayo (prasowanka paragwajska), czyli ściśniętą mieszankę liści, kleju, paliwa, odchodów, chemikaliów itd. Taka mieszanka jest o wiele bardziej szkodliwa niż marihuana. ( A Wy narzekacie że się węgli…) 😀
Pyt: Aż 63% Urugwajczyków sprzeciwiało się legalizacji marihuany, ale prezydent Mujica i tak przepchnął ustawę. Czy to rozsądne?
Odp: Prezydent chce zaangażować w debatę cały kraj. Przez to, wprowadzenie w życie legalizacji, nieco się opóźniło. Ale będą reformy. Z czasem ludzie przekonają się, że podjęliśmy właściwą decyzję. We wspomnianej ankiecie, pytaliśmy również ludzi, gdzie chcieliby kupować marihuanę : w aptece, czy od mafii? 78% wybrało pierwszą opcję. Doszliśmy do sytuacji, w której jedynym wyjściem jest działanie. Nie możemy już dłużej, nic nie robić. Społeczeństwo bez używek, to społeczeństwo utopijne. Używki są niemal tak stare jak ludzka rasa. Różne kultury starały się kontrolować zażywanie narkotyków, głównie poprzez religię. W dzisiejszym, sekularnym społeczeństwie pilnie potrzebujemy nowego sposobu na poradzenie sobie z problemem używek, bo dotychczasowe prawa okazały się katastrofalne. Czym może się pochwalić, trwająca już 50 lat Wojna z Narkotykami (War on drugs)? W więzieniach na całym świecie, znajdują się miliony ludzi, którzy zostali zatrzymani, za posiadanie małej ilości miękkich narkotyków. Natomiast liczba zażywających narkotyki, zwiększyła się ponad 2 razy. Z drugiej strony, dekryminalizacja obniża spożycie danych substancji. Wiemy to od czasów amerykańskiej prohibicji sprzedaży alkoholu w latach 20-stych. Jeżeli ludzie chcą jakiejś używki, zrobią wszystko żeby ją dostać. Nie zawsze jest to łatwe i w efekcie, żeby dostać czego chcą, stają się podejrzanymi typami. W ten sposób mafia poszerza swoje wpływy i staje się profesjonalniejsza. Rząd USA przy pomocy haniebnego Planu Kolumbia, chciał żelazną ręką, zmieść narkotyki z powierzchni ziemi. Jedyne do czego takie działania się przysłużyły, to rozprzestrzenienie się grup przestępczych po całym kontynencie. To że młodzi w urugwajskich slumsach palą kokainową pastę, jest skutkiem ubocznym Planu Kolumbia. Nazywamy to teorią balonu: naciśniesz w jednym miejscu, a powietrze po prostu się przemieści. Po 50-ciu przegranych latach obieramy nową ścieżkę.
I nie jesteśmy odosobnieni. Kolumbia i Gwatemala chcą przeprowadzić podobne eksperymenty. Analizowaliśmy również sytuację w Holandii, Portugalii i Australii, a nawet regulacje dot. medycznego zastosowania opium w Indiach i Turcji. Nawet w Stanach Zjednoczonych, będących największym apologetą Wojny z Narkotykami, już 20 stanów eksperymentuje z różnymi formami legalizacji.
Pyt: Wy poszliście o krok dalej i nie każdy jest z tego powodu zadowolony. Raymond Yans mówi o pogwałceniu traktatu międzynarodowego.
Odp: Wydaje nam się, że działamy w zgodzie z traktatem. Zezwala on, na wdrażanie różnych metod, tak długo jak przyczyniają się do rozwiązania problemu używek i poprawienia ogólnego stanu zdrowia społeczeństwa.
Pyt: Yans upiera się jednak, żeby rząd Urugwaju wstrzymał się z legalizacją, do czasu w którym zostanie wznowiony dialog w tej sprawie z Międzynarodową Komisją Kontroli Narkotyków.
Odp: Jesteśmy w stałym kontakcie z MKNK (INCB) i nie zamierzamy tego zmieniać. My znamy ich spojrzenie, a oni znają nasze. Urugwaj jest suwerennym państwem z głęboko zakorzenioną demokracją i będziemy kontynuować nasze przedsięwzięcie, zgodnie z naszym demokratycznym i suwerennym prawem.
Pyt: Meksyk i Kolumbia nie są przeciwko waszemu eksperymentowi, ale liczyli na wielostronne rozwiązanie.
Odp: Nasza sytuacja jest jednak zupełnie odmienna, od tego co dzieje się w Kolumbii i Meksyku. My nie borykamy się z problemem potężnych gangów, które kontrolują spore części państwa. Konsultowaliśmy się z władzami różnych krajów i otrzymaliśmy pozytywne reakcje i dużo wsparcia, nawet z Kolumbii i Meksyku.
Pyt: A co o reformie myślą Pańscy europejscy koledzy?
Odp: Początkowo były obawy, ale zapewniliśmy władze krajów Europy, że nie będziemy tworzyć otwartego rynku. Produkcja nie przekroczy naszego, lokalnego zapotrzebowania.
Pyt: Kofi Annan, Javier Solana, władze państw takich jak Brazylia, Meksyk, Kolumbia, Chile, Szwajcaria, Portugalia, Polska, Grecja…lista międzynarodowych włodarzy popierających legalizacje znacznie się w ostatnich latach powiększyła. Ale to prezydent Mujica zamiast tylko mówić, działa. Myśli Pan że to strach przed utratą poparcia ze strony wyborców, powstrzymuje wielu polityków przed podejmowaniem działań?
Odp: Na to wygląda. Wśród ludzi panuję sporo strachu i populistyczni politycy mają to na uwadze. Inni boją się, że kara spadnie na nich w dniu wyborów, ale są też tacy, którzy nie uważają, że regulacja jest wyjściem. Mujica mawiał że „Ktoś musi być pierwszy”. Mogło się to stać teraz albo w ciągu najbliższych pięciu lat. Legalizacja była nieunikniona. Zdecydowaliśmy się zrobić to teraz, żeby oszczędzić sobie 5-ciu lat cierpienia.
ŹRÓDŁO: REASON
Tłumaczenie dla Wolnych Konopi: Dawid Popielec
- Konopie w jednej grupie z heroiną? Analiza kontrowersyjnej klasyfikacji i nasze działania - 26 listopada 2024
- Prośba do obywateli: Zapytajcie kandydatów o depenalizację marihuany! - 26 listopada 2024
- Pismo do Ministerstwa Zdrowia w sprawie ograniczenia teleporad dla pacjentów korzystających z medycznej marihuany - 24 listopada 2024