Czy narkotyki mają szansę być jedynym powodem targnięcia się na swoje życie? Jest to wyjątkowo wątpliwe, zważywszy choćby na to, dlaczego młodzi ludzie sięgają po używki – z ciekawości, z braku asertywności lub z powodu naiwnej motywacji, że narkotyki pomogą poradzić sobie z problemami, pozwolą „nie myśleć o czymś”. Zdaje się zatem, że chcąc demonizować rolę, jaką marihuana odegrała w podjęciu decyzji o śmierci, warto się zastanowić dlaczego po nią sięgał – informacja o tym, że leczył się on środkami na depresję pozwala przypuszczać (ale wciąż to tylko przypuszczenia), że mogła tu odgrywać rolę raczej epizodyczną – jako ucieczka od rzeczywistości, w której młody człowiek nie mógł sobie poradzić. Dalej można brnąć np. w kwestie zmian w neuroprzekaźnikach (np. serotoninie) mogących doprowadzić do zawężenia myślenia i decyzji, że nie ma się innego wyboru niż śmierć. Czy marihuana może dać taki efekt? Tego nie wiemy. Czy inny czynnik mógł to spowodować? Bardzo możliwe. Podnoszenie kwestii zaprawiania marihuany różnymi dodatkowym środkami także pozostaje otwarta, bo post facto nie możemy nawet stwierdzić co wprowadzał do swoich płuc i jaki mogłoby to mieć skutek.
Gdy życie odbiera sobie młody człowiek, to jest to powód do społecznej dyskusji. Choć temat jest bardzo delikatny i lękotwórczy, to trzeba o nim rozmawiać. Jeżeli to smutne wydarzenie roztrząsane przez żądne sensacji gazety przyniesie skutek w postaci większego zainteresowania problemami młodych ludzi to było warto. Jeżeli dzięki temu rodzice zaczną zwracać większą uwagę na swoje pociechy, może uda się zapobiec podobnej tragedii przed odpowiednio wcześniejszą interwencję. Należy jednak pamiętać, że stygmatyzacja młodych ludzi sięgających po marihuanę nie przyczynia się do ratowania ich życia – jeżeli nastolatek poczuje się szykanowany i odtrącony z powodu sięgania po narkotyki np. przez osoby mu bliskie, to może wywołać u niego poczucie winy, które jest ważną cegiełką w stronę podjęcia decyzji o odebraniu sobie życia. Kluczem tutaj jest odpowiednia edukacja, nie zaś prześladowanie i groźby surowych konsekwencji. Jeśli dziecko już korzysta z marihuany, powinno się z nim rozmawiać i przede wszystkim spróbować określić co jest powodem sięgania po nią, bo może być to tylko wierzchołek góry lodowej która skrywa np. patologiczny przerost ambicji (zbyt duże oczekiwania wobec dziecka), poczucie osamotnienia, brak perspektyw życiowych czy też zaburzenia emocjonalne. Marihuana nie musi być ich powodem i zazwyczaj nie jest – jest ona raczej zewnętrzną manifestacją tego, co dzieje się z dzieckiem.
Obwinianie jej za podjęcie decyzji o odebraniu życia jawi się tu równie abstrakcyjnie jak twierdzenie, że narzędzie (sznur, nóż, most, blok, tabletki itp.) zmusiło młodego człowieka, by to zrobił. Twierdzenie, że powód leży po stronie marihuany jest pójściem po najkrótszej linii by znaleźć winnego, ale tym problemem powinien zająć się psycholog na spotkaniach z matką samobójcy, nie zaś media w sezonie ogórkowym. Jeżeli już temat ten ma być podnoszony, to bardziej adekwatna zdaje się dyskusja nie o tym, czy „marihuana zmusza do zabijania się”, lecz o tym jakie konsekwencje może mieć dla młodego człowieka w złej kondycji psychicznej prześladowanie z związku z jej paleniem. Chcąc wyrazić swoją opinie chciałam złożyć kondolencje matce tego chłopca i przy okazji dodać, jakim obrzydzeniem napawa mnie podchwytywanie przez media teorii od kobiety w rozpaczy po stracie syna – zamiast zapewnić jej pomoc wolą zrobić z tego sensację i kontynuować krucjatę w poszukiwaniu winnego.
Malina – wolno-konopny psycholog
- Amnestia dla skazanych – manifestacja - 7 listopada 2022
- DEFOLIACJA – KONTROWERSYJNY TRENING ROŚLIN - 30 marca 2018
- KONOPIE LECZĄ – DEBATA O MEDYCZNEJ MARIHUANIE (06.05.2015 – KRAKÓW) - 5 maja 2015