W polskiej przestrzeni publicznej wciąż brakuje rzetelnych, merytorycznych kampanii edukacyjnych dotyczących używania substancji psychoaktywnych, szczególnie tych adresowanych do młodych ludzi.
Większość przekazów, które do nich trafiają, jest tworzona w sposób przestarzały, oparty na straszeniu i moralizowaniu. Zamiast traktować młodego człowieka podmiotowo – jak osobę zdolną do myślenia i podejmowania decyzji – nadal traktuje się go jak bierny „obiekt”, któremu trzeba nakazać, zabronić albo wystraszyć.
Jeśli gdzieś pojawiają się lepsze, nowoczesne kampanie, to praktycznie wyłącznie na poziomie lokalnym i w mocno ograniczonym zakresie. Tymczasem w szkołach wciąż dominuje ten sam schemat: przyprowadzić policjanta, by przestrzegał przed narkotykami. Owszem, narracja policji jest dziś dużo bardziej cywilizowana niż 10–15 lat temu, czasem nawet pojawia się terapeuta, ale nadal punktem centralnym jest wywołanie strachu, a nie przekazanie wiedzy.
Tymczasem od lat nie przeprowadzono w Polsce żadnej ogólnokrajowej kampanii prewencyjnej opartej na nauce, doświadczeniu klinicznym czy redukcji szkód. Młodzież zostawiona jest sama sobie albo zdana na często nierzetelne informacje powtarzane w internecie.
Za to reklam alkoholu – jednej z najbardziej szkodliwych substancji dla człowieka jest pełno. W telewizji, w internecie, na festiwalach, na wydarzeniach miejskich. Bez większych refleksji i kontekstu, a o kontroli już nie wspomnę. I to jest prawdziwy problem.
Brak mądrej i rzeczowej edukacji. Brak zrozumienia realiów współczesnej młodzieży. Brak systemowego podejścia, które faktycznie zmniejszałoby szkody.
Dlatego chciałbym aby wreszcie system zaczął mówić to młodych ludzi jak do ludzi, a nie obiektów. Tymczasem to my – obywatele i starsi użytkownicy substancji musimy mówić do młodzieży i przestrzegać ich przed szkodami jakie wynikają z nadużywania substancji i wczesnej inicjacji.
W Polsce marihuana pozostaje substancją nielegalną, a młodzież – mimo zakazów, straszenia karami i szkolnych pogadanek nadal po nią sięga. Statystyki europejskie (EMCDAA) od lat pokazują, że polscy nastolatkowie należą do jednej z najbardziej aktywnych grup użytkowników w UE, co mogłoby się wydawać jest paradoksalne, bo mamy jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów w Europie.
Dlaczego tak jest?
Bo prohibicja nie działa. Nigdy nie działała. Młody człowiek nie przestaje sięgać po marihuanę z powodu groźby postępowania karnego – co więcej, trafia na czarny rynek, gdzie ryzyko zdrowotne jest większe niż sama marihuana. Dopiero po wpadce ma refleksję, ale w zdecydowanej większości nie trwa ona długo.
W Polsce nastolatek nie otrzyma mandatu czy kary za „małą ilość”, tylko skończy z zarzutami, ponieważ prohibicja oznacza, że formalnie popełnia przestępstwo, a jego los zależy od uznania prokuratora prowadzącego, który może umorzyć sprawę jako „znikomą szkodliwość społeczną” albo ją prowadzić i skierować do sądu.
Brak jasnych zasad tworzy chaos prawny i nie chroni młodzieży – tak jak powinno.
Dlatego właśnie potrzebne jest podejście oparte nie na straszeniu, lecz na minimalizowaniu ryzyka, edukacji i wsparciu. Przykłady na świecie pokazują, że ten model podejścia sprawdza się dużo lepiej niż zakaz.
Dlaczego młodzież sięga po marihuanę?
W zdecydowanej większości przypadków powody są proste i często mają związek z otoczeniem, w jakim dorasta młody człowiek:
- Ciekawość i potrzeba eksperymentowania Młody mózg naturalnie poszukuje nowych bodźców i doświadczeń. To biologiczna cecha okresu dojrzewania.
- Trudności w relacjach z rodzicami Brak bliskości, zrozumienia czy przesadna kontrola mogą prowadzić do szukania ucieczki, także w substancjach psychoaktywnych.
- Wpływ grupy rówieśniczej Presja otoczenia bywa silna. Umiejętność asertywnego odmawiania – jeśli nie jest rozwijana w domu i szkole – może zawodzić w trudnych sytuacjach.
- Potrzeba wyciszenia i relaksu Przeciążenie obowiązkami, nadmierne oczekiwania rodziców i szkoły, brak czasu na odpoczynek – to wszystko może skłaniać do sięgania po środki, które dają chwilową ulgę.
- Nuda i brak perspektyw Brak zajęć, pasji, oferty lokalnej aktywności czy wsparcia rozwoju – często prowadzi do sięgania po używki „z braku lepszych opcji”.
- Problemy emocjonalne (lęk, stres, depresja) W wielu przypadkach młode osoby używają marihuany nieświadomie jako formy samoleczenia. To sygnał, że potrzebują wsparcia, a nie osądu czy kary.
U większości młodych ludzi eksperyment kończy się na kilku próbach. Jednak u części może rozwinąć się problematyczny wzorzec używania.
Co zwiększa ryzyko problemów u młodych użytkowników marihuany?
1. Częstotliwość – Im częściej młody człowiek używa – tym większe ryzyko problemów z pamięcią, motywacją, szkołą, relacjami, nastrojem.
2. Wczesny start – mózg rozwija się intensywnie do ok. 25. roku życia. Wczesne rozpoczęcie (13–15 lat) zwiększa ryzyko: utrwalenia schematu „uciekam w substancję”, zaburzeń uwagi, gorszej regulacji emocji, trudności z przyswajaniem informacji.
3. Brak wsparcia i stabilnych relacji – gdy młody człowiek nie ma zaufanych dorosłych, poczucia bezpieczeństwa czy stabilnych relacji rówieśniczych łatwiej wchodzi w używanie substancji.
4. Problemy psychiczne – marihuana nie wywołuje psychozy u zdrowych osób, ale może zaostrzyć istniejące zaburzenia u osób:
- z obciążeniem genetycznym,
- z zaburzeniami nastroju,
- z trudnościami emocjonalnymi.
5. Brak perspektyw i motywacji – młodzi ludzie bez zainteresowań, celów, wsparcia w szkole częściej wchodzą w ryzykowne wzorce używania.
Czarny rynek to największy problem
Zakaz w Polsce nie ograniczył dostępności marihuany – 16 – 17-latek zdobędzie ją szybciej niż papierosy.
Problem polega na tym, że:
- nie ma żadnej kontroli jakości,
- często trafiają się syntetyczne dodatki, które potrafią być śmiertelne.
- w suszu mogą być pestycydy, pleśń, metale ciężkie,
- dealerzy oferują szereg innych substancji „przy okazji”.
To nie marihuana jest największym zagrożeniem. Najbardziej szkodliwy jest brak regulacji i edukacji.
Co działa? – doświadczenia z alkoholem i tytoniem
W Polsce udało się radykalnie obniżyć palenie papierosów wśród nastolatków, dzięki:
- podnoszeniu cen,
- zakazom reklamy,
- EDUKACJI
- ostrzeżeniom zdrowotnym,
- ograniczeniu punktów sprzedaży.
To wszystko działało lepiej niż prohibicja. Tak samo jest z marihuaną – tam, gdzie rynek jest regulowany:
- spada konsumpcja u młodzieży
- czarny rynek traci znaczenie
- młodzi ludzie mają mniejszy kontakt z przestępczością
- rośnie dostęp do rzetelnej edukacji
Jak realnie minimalizować ryzyko?
1. Uczciwa, rzetelna edukacja bez straszenia
Młodzież nie wierzy pogadankom typu „zniszczysz sobie życie”.
Prawdziwe komunikaty działają lepiej:
- „Marihuana może zaburzać pamięć na kilka dni”
- „Regularne używanie w młodym wieku zwiększa ryzyko problemów emocjonalnych”
- „Czarny rynek to chemia – nie masz kontroli nad tym, co palisz”
2. Promowanie metody „Znaj swoje granice” dla młodych dorosłych
W Polsce taka kampania nie istnieje, a powinna obejmować:
- różnice między okazjonalnym a problematycznym używaniem,
- sygnały ostrzegawcze,
- bezpieczniejsze formy używania,
- jak powiedzieć „nie”.
3. Zmiana prawa – żeby przestało zachęcać do ryzyka
Obecna polityka w Polsce promuje:
- używanie „po kryjomu”,
- kontakt z dealerami,
- kupowanie nieznanych substancji.
- oddalanie się od osób żyjących w trzeźwości z powodu wykluczenia
Regulacja rynku to realna ochrona młodzieży.
4. Pomoc – zamiast karania
W Polsce działa jeden program, który przeznaczony jest strickte dla marihuanistów:
Program CANDIS prowadzony przez MONAR – skuteczny w pracy z młodzieżą (ale i dorosłymi), motywujący do zmiany i budowania zdrowych nawyków. Całkowicie niekarzący, wspierający i nowoczesny.
- Młodzież i marihuana w Polsce – jak realnie minimalizować ryzyko? - 1 grudnia 2025
- Dostęp do legalnych sklepów z marihuaną wiąże się ze spadkiem nadmiernego spożycia alkoholu – potwierdza federalne badanie - 19 listopada 2025
- Ekstrakty z konopi poprawiają funkcje poznawcze u chorych na Alzheimera – nowe badanie kliniczne - 18 listopada 2025





