Urodziłem się…. bo musiałem. Po prostu nie miałem innego wyjscia. Ja bylem zawsze dzieckiem smutnym, a takie dzieci umierają wcześnie lub żyją zbyt długo. Mnie spotkało to drugie. I byłby to powód do dumy, gdyby nie choroba, podstępna, nieprzewidywalna, nieuleczalna – według lekarzy.
Nazywa się:padaczka pourazowa, lekooporna. Urodziłem sie pod koniec lat pięćdziesiatych, w okresie „mocno zakorzenionej” komuny. Pamiętam wszechwładny zapach wódki i strachu, sąsiadów, którzy zbierali sie cichaczem przy radio, aby posłuchać zakazanej stacji: Radio Wolna Europa. Moje dzieciństwo było koszmarem gdyż sadystyczna matka znęcała sie nade mną i nad moim, o rok starszym bratem. Nie miałem jeszcze dziesięciu lat, gdy zacząłem uciekać z domu, buntować się przeciw całemu światu. I już wtedy zacząłem być nieufny, doszła jeszcze kościelna indoktrynacja, bo rodzice wbrew temu co z nami wyprawiali, uważali się za katolików, przed którymi chroń nas Boże! Po ukończeniu szkoły podstawowej, znalazłem technikum z internatem, daleko od domu i matki. Tam w wieku czternastu lat, pierwszy raz spróbowałem morfiny. I tak zaczęło się trwające dwadzieścia lat piekło.
- Z PAMIĘTNIKA EPILEPTYKA - 28 listopada 2016
- Z PAMIĘTNIKA EPILEPTYKA - 5 listopada 2016
- Z PAMIĘTNIKA EPILEPTYKA - 9 października 2016