Tak jak wszyscy, którzy od dziesięcioleci walczą o docenienie roli, jaką marihuana może odgrywać w naszym życiu, z zadowoleniem patrzę na szybko rosnące zrozumienie zalet tego bezpiecznego, uniwersalnego środka leczniczego.
Konopie przynoszą ulgę wielu pacjentom cierpiącym na różne schorzenia i dolegliwości, zaś koszt zdrowotny i finansowy terapii jest zwykle znacznie niższy niż w przypadku tradycyjnych leków.Ponadto pacjenci oraz ich opiekunowie i bliscy mogą na własne oczy przekonać się, że jest to bezpieczna substancja o korzystnych właściwościach. Osiągnięcie obecnego etapu trwało dość długo, ale stan powszechnej wiedzy (z wyjątkiem stanowiska rządu Stanów Zjednoczonych) pozwala sądzić, że lecznicza marihuana pozostanie z nami na dobre. W przeciwieństwie do prawie wszystkich nowoczesnych leków, dowody na lecznicze właściwości konopi są głównie anegdotyczne, tj. pochodzą z niepotwierdzonych źródeł.
Od połowy lat 60. ubiegłego wieku nowe leki są oficjalnie zatwierdzane w ramach specjalistycznych, precyzyjnie kontrolowanych badań opartych na podwójnych „ślepych próbach”. Tak samo byłoby z marihuaną, gdyby nie została uwzględniona w Załączniku 1 do amerykańskiej Ustawy o substancjach kontrolowanych z 1970 r. (Controlled Substances Act), co uniemożliwiło przeprowadzenie badań wymaganych przez Agencję ds. Żywności i Leków (FDA). Dowody anegdotyczne nie przykuwają już tyle uwagi, co w przeszłości, ale stanowią znaczną część naszej wiedzy zarówno na temat leków syntetycznych, jak i substancji pochodzenia roślinnego. Uznanie terapeutycznego potencjału wodzianu chloralu, barbituranów, aspiryny, kurary, insuliny i penicyliny nie wymagało przecież eksperymentów w środowisku kontrolowanym, a nowsze przykłady również potwierdzają wartość dowodów anegdotycznych. W taki właśnie sposób odkryliśmy zalety propranololu w leczeniu dusznicy i nadciśnienia, diazepamu w walce ze stanami padaczkowymi oraz imipraminy w zwalczaniu enurezy dziecięcej (moczenia nocnego), mimo że leki te pierwotnie zostały zatwierdzone do innych celów.
Obecnie prawie wszystkie zalecenia — medyczne i inne — dotyczące stosowania marihuany w leczeniu określonych objawów są oparte na dowodach anegdotycznych. Rozważmy przypadek pacjenta ze zdiagnozowaną chorobą Crohna, któremu tradycyjne leki (a nawet zabiegi chirurgiczne) nie pomagają wcale lub przynoszą ulgę w minimalnym stopniu. W związku z tym pacjent traci wagę i cierpi na uciążliwe kurcze oraz biegunki. Jego lekarz, świadomy opisanych w literaturze obiecujących przykładów stosowania marihuany przy takich dolegliwościach, bez wahania zaleci używanie konopi medycznych. Może na przykład powiedzieć: „Nie mam pewności, czy to pomoże, ale mam nowe informacje, które wskazują, że marihuana jest bardzo skuteczna w leczeniu objawów tego schorzenia. Odpowiedzialne używanie marihuany nie spowoduje żadnych szkód, więc zalecam wypróbowanie tej metody. Jeśli zadziała — doskonale, jeżeli nie — obędzie się bez jakichkolwiek problemów”. Po zastosowaniu się do tych wskazówek pacjent poinformuje lekarza, że lek wyeliminował objawy, a waga ciała wraca do normy, lub że środek okazał się nieskuteczny, ale sytuacja nie jest gorsza niż przed wypróbowaniem marihuany. Takie podejście do terapii jest częste zwłaszcza w stanach USA, które dopuściły do użytku medyczną marihuanę. Ze względu na względnie łagodne działanie konopi w porównaniu z większością tradycyjnych leków, dobrze poinformowany lekarz może bezpiecznie zalecić pacjentowi wypróbowanie takiej terapii.
W przypadku dowodów anegdotycznych jednym z problemów dotyczących dopuszczenia do obrotu leku, którego toksyczność jest niska w porównaniu z wieloma środkami sprzedawanymi bez recepty, jest ryzyko nadmiernej sprzedaży. Obecnie na przykład marihuana jest zalecana na wiele rodzajów bólu, z których tylko część da się wyeliminować dzięki przeciwbólowym właściwościom. Mimo to w tym przypadku nieudana próba zastosowania marihuany nie stanowi poważnego problemu. Pacjent i lekarz przynajmniej dowiedzą się, że najmniej toksyczny lek przeciwbólowy nie działa na ból tego rodzaju. Niestety, takie próby nie zawsze dają wyłącznie pozytywne rezultaty.
W styczniowym wydaniu magazynu High Times ukazał się artykuł Steve’a Hagera pt. „Rick Simpson’s Hemp-Oil Medicine” („Ricka Simpsona panaceum z oleju konopnego”). Autor wychwala w nim przeciwnowotworowe właściwości skondensowanej postaci marihuany, którą pewien Kanadyjczyk sprzedaje jako „olej konopny”. W tym jednak przypadku anegdotyczne dowody na skuteczne leczenie raka są mało przekonujące, a cała sprawa jest co najmniej dwuznaczna moralnie.
Przede wszystkim Rick Simpson nie jest naukowcem ani lekarzem (zakończył edukację na początku szkoły średniej). Nie wymaga również od kandydatów do terapii oficjalnej diagnozy konkretnej choroby nowotworowej, która zwykle wiąże się z przeprowadzeniem biopsji oraz szczegółowych badań histopatologicznych, radiologicznych i klinicznych. Woli raczej wierzyć swoim „pacjentom” na słowo. Ponadto wyniki terapii „olejem konopnym” nie są potwierdzane kontrolnymi badaniami klinicznymi lub laboratoryjnymi. Rick Simpson wydaje się przyjmować za pewnik wiarę „pacjentów”, że zostali wyleczeni. Jak twierdzi Steven Hager, skuteczność leczenia tą metodą sięga 70%. Czego jednak dotyczy ten odsetek? Czy wszyscy ludzie „leczeni” rzekomo cudownym preparatem mieli zdiagnozowany, dobrze udokumentowany nowotwór, czy też Simpson po prostu zwalcza objawy lub zespoły objawów, które zostały uznane przez niego lub klientów za symptomy raka? Poza tym w jaki sposób i w jakim okresie zostały przeprowadzone badania kontrolne, które były podstawą do uznania, że skuteczność leczenia wynosi 70%? Ponadto czy w grupie „pacjentów z rakiem” znajdowały się osoby, które zostały poddane innym rodzajom terapii (operacjom chirurgicznym oraz radio- lub chemioterapii) umożliwiającym wyleczenie lub powstrzymanie rozwoju niektórych nowotworów nawet na długie lata?
Są pacjenci z medycznie potwierdzonymi nowotworami w stadium przedobjawowym (takimi jak wczesne stadium raka prostaty), którzy z różnych powodów porzucają leczenie alopatyczne i desperacko poszukują innych sposobów. Takie osoby zbyt łatwo uznają, że nowy środek — na przykład lekarstwo z oleju konopnego — skutecznie zwalczył chorobę. Niestety, wykryty nowotwór bezobjawowy wywoła w końcu określone symptomy, a wtedy wyleczenie schorzenia może okazać się znacznie trudniejsze lub wręcz niemożliwe.
Uświadomiłem sobie ten problem na początku kariery medycznej podczas pracy naukowej nad nowotworami, gdy Amerykańskie Towarzystwo na rzecz Walki z Rakiem poprosiło mnie o udział w dochodzeniu dotyczącym pewnego mieszkańca Teksasu, który twierdził, że odkryte przez jego dziadka zioło skutecznie leczy nowotwory. Udało mi się skontaktować z dwiema kobietami z dobrze udokumentowanymi przypadkami wczesnego (bezobjawowego) stadium raka szyjki macicy, które zrezygnowały z operacji chirurgicznych na rzecz „lekarstwa” z Teksasu. Gdy spotkałem się z nimi kilka miesięcy później, każda z kobiet zażyła już „lek” i obie były przekonane, że ich schorzenie zostało wyleczone. Z trudem udało mi się nakłonić je do nowej biopsji na naszym oddziale chirurgicznym — okazało się, że choroba nadal postępuje. Mimo wcześniejszych obaw, kobiety zgodziły się na operację. Nie trzeba dodawać, że decyzja ta uratowała im życie.
Bez wątpienia marihuana może odgrywać pewną nieterapeutyczną rolę w leczeniu takich chorób, ponieważ często przynosi ulgę pacjentom z rakiem, którzy cierpią z powodu nudności, anoreksji, depresji, niepokoju, bólu i bezsenności. O ile jednak nowe wyniki badań na zwierzętach wskazują, że medyczna marihuana może spowodować zmniejszanie się guzów mózgu i pomagać pacjentom z niektórymi nowotworami, o tyle obecnie nie istnieją żadne dowody na jej skuteczność w leczeniu wielu innych rodzajów raka. Moim zdaniem w przyszłości uda się potwierdzić skuteczność leczenia raka za pomocą marihuany lub pochodnych kannabinoidów, ale do tego czasu nie należy obiecywać pacjentom nadzwyczajnych efektów.
źródło: sensiseeds.com
- Konopie w jednej grupie z heroiną? Analiza kontrowersyjnej klasyfikacji i nasze działania - 26 listopada 2024
- Prośba do obywateli: Zapytajcie kandydatów o depenalizację marihuany! - 26 listopada 2024
- Pismo do Ministerstwa Zdrowia w sprawie ograniczenia teleporad dla pacjentów korzystających z medycznej marihuany - 24 listopada 2024