O NAS
Już najwyższy czas, aby przestać aresztować odpowiedzialnych palaczy marihuany. 3 miliony Polaków używa tej rośliny jako używki, kilkaset tysięcy jej nadużywa. Aresztowanie tych najczęściej uczciwych i praworządnych obywateli nie służy poniekąd słusznemu celowi jakim jest ograniczenie używania narkotyków a zmusza rząd do niewłaściwej ingerencji w obszary naszego życia prywatnego i powoduje ogromne szkody dla życia, kariery i rodzin więcej niż 30.000 palaczy marihuany aresztowanych każdego roku w Polsce.
Konsumenci używki nie różnią się od swoich niepalących rówieśników, z wyjątkiem używania przez nich marihuany. Podobnie jak większość Polaków, są odpowiedzialnymi obywatelami, którzy ciężko pracują, wychowują dzieci, współdziałają z otaczającą ich społecznością i również chcą bezpiecznego, wolnego od przestępczości obszaru, w którym żyją. Oni nie są częścią problemu przestępczości i nie powinni być traktowani jak przestępcy. Państwo polskie winno pozyskiwać użytkowników przeciwko czarnemu rynkowi a tymczasem konsumenci spychani są w jego sidła.
Odpowiedzialne używanie marihuany nie powoduje żadnych szkód dla społeczeństwa i nie powinno leżeć w gestii zainteresowania władz państwowych.Obecnie, bardziej widoczne są szkody spowodowane zakazem używania marihuany niż przez stosowanie samej używki. Popieramy zniesienie wszelkich kar za prywatne posiadanie marihuany , uprawę na własny użytek, i rozdawanie non-profit małych ilości marihuany wśród dorosłych . Wspieramy rozwój prawnie kontrolowanego rynku marihuany.
Wszystkie narkotyki, leki, używki w tym marihuana, mogą być nadużywane. Naszą zasadą jest przekonywanie do odpowiedzialnego używania, również przez młodzież. Najlepszym sposobem zapobiegania narkomanii jest z rzetelna, wiarygodna i rzeczowa edukacja antynarkotykowa. Jedynie w warunkach, w których marihuana jest oceniana z perspektywy zdrowia publicznego, zamiast perspektywy wymiaru sprawiedliwości i spraw karnych, może być skutecznym działaniem profilaktycznym. Tak jak w przypadku alkoholu, możliwość palenia marihuany powinna być ograniczona tylko do dorosłych. Prowadzenie pojazdów lub obsługa maszyn ciężkich po użyciu powinny być zabronione. Od wielu lat lobbujemy i prowadzimy różne działania aby wzbudzić debatę w społeczeństwie oraz doprowadzić do zmiany świadomości oraz prawa jakie obecnie obowiązują. Od 2 lat widzimy efekty tych działań i mimo iż społeczeństwo wciąż ma małą wiedzę na ten temat widzimy poruszenie w pozytywnym kierunku w środowiskach prokuratorskich, sędziowskich i politycznych.
HISTORIA
Marsze Wyzwolenia Konopi to manifest globalnego ruchu walczącego o racjonalne podejście do roślin, jakimi są konopie. Co roku w okresie wiosennym odbywają się na całym Świecie w ponad 300 miastach, zbierają setki tysięcy uczestników i są jednymi z największych pochodów organizowanych w dziejach ludzkości. Zapoczątkowany przez amerykańskiego aktywistę Danna Beal w 1999 roku ma na celu celebrowanie kultury konopi oraz ukazanie pokojowego stylu życia wybranego przez użytkownika konopi. W Polsce Marsze Wyzwolenia Konopi odbywają się od 2003r. i z roku na rok przyciągają coraz większe rzesze zwolenników naszej sprawy. W 2003 r. w manifestacji wzięło udział ok. 50 osób natomiast w 2012 było nas już ponad 20 tysięcy. Dzięki wspierającym nas artystom możecie nie tylko manifestować, ale również bawić się przy dźwiękach muzyki oraz brać udział w happeningach. Naszym celem jest wzbudzenie debat w mediach, dyskusji wśród rodzin, zaznaczenie naszej obecności, edukowanie zarówno konsumentów jak i abstynentów gdyż lata prohibicyjnej propagandy spowodowały fałszywy obraz w umyśle przeciętnego człowieka zamieszkującego kulę ziemską.
TRASA MARSZU
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI – RELACJE
Marsze Wyzwolenia Konopi to manifest globalnego ruchu walczącego o racjonalne podejście do rośliny jaką jest konopia.Co roku w okresie wiosennym odbywają się na całym Świecie w ponad 300 miastach, zbierają setki tysięcy uczestników i są jednymi z największych pochodów organizowanych w dziejach ludzkości. Zapoczątkowany przez amerykańskiego aktywistę Danna Beal w 1999 roku ma na celu celebrowanie kultury konopi oraz ukazanie pokojowego stylu życia wybranego przez użytkownika konopi. W Polsce Marsze Wyzwolenia Konopi odbywają się od 2003r. i z roku na rok przyciągają coraz większe rzesze zwolenników naszej sprawy. W 2003 r. w manifestacji wzięło udział ok. 50 osób natomiast w 2012 było nas już ponad 20 tysięcy. Dzięki wspierającym nas artystom możecie nie tylko manifestować ale również bawić się przy dźwiękach muzyki oraz brać udział w happeningach. Naszym celem jest wzbudzenie debat w mediach, dyskusji wśród rodzin, zaznaczenie naszej obecności, edukowanie zarówno konsumentów jak i abstynentów gdyż lata prohibicyjnej propagandy spowodowały fałszywy obraz w umyśle przeciętnego człowieka zamieszkującego kulę ziemską. Do 2010r. w Polsce odbywało się raptem kilka manifestacji rocznie, odkąd rozpoczęliśmy kampanię październikową (marsze w kilkudziesięciu miastach naszego kraju) Polacy zaczęli ochoczo wychodzić na ulicę w innych nurtujących ich sprawach a politycy na czele z Hanną Gronkiewicz-Waltz oraz Bronisławem Komorowskim wprowadzili ustawę ograniczającą możliwości demokratycznego manifestu nakładając dużo surowsze zakazy i olbrzymie kary dla organizatorów. Do roku 2013r. Marsze odbyły się w sumie w prawie 50 miastach, w których wzięło udział ok. 70 tysięcy ludzi a mimo tego „niezależne” media wogóle o manifestacjach nie mówią a przeciwne naszej sprawie fałszują ich rzeczywisty obraz. Marsz Wyzwolenia Konopi to nasz wspólny manifest, na którym znaleźć się powinien każdy, kto identyfikuje się z naszą sprawą.
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI 2003
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI 2004
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI 2005
Wiater wiał, kwiaty pachły… przymykając oko na chwilowe opady gradu, to można powiedzieć, że mieliśmy 7 V 2005 śliczny majowy dzionek. Ok. 15 pod cyrkiem na ul. Wiejskiej w Warszawie, zwanym przez niektórych Sejmem RP, zaczęli zbierać się obdarzeni odrobiną poczucia społecznego zobowiązania zwolennicy legalizacji konopi. Chociaż nie tylko – zjawili się również, jako że MMM było akcją uzgodnioną z urzędem miasta, panowie w niebieskich mundurkach. Czy było nas dużo? Zależy – jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę osób, która deklaruje swoje poparcie dla zmian, czy chociażby samych warszawiaków, to trzeba przyznać: niewiele. Jeżeli jednak spojrzymy na to z punktu widzenia zeszłorocznego marszu, w którym wzięło udział zaledwie setka osób, możemy śmiało powiedzieć, że osób zaangażowanych przybyło blisko 5-krotnie
„Nadeszła wiekopomna chwila” – wyruszyliśmy! Za ciężarówko-furgonetką pełną sprzętu nagłaśniającego z plandeką obwieszoną pro-legalizacyjnymi flagami i bannerami (zwanej dalej platformą), zaczął formować się rozgrzewający serca wężyk uczestników. Gdy po paru chwilach i kilku manewrach Pana Kierowcy Platformy znaleźliśmy się na Placu Trzech Krzyży, włączyliśmy się naszym pokojowym korowodem do ruchu. Ku zdziwieniu kierowców i zaciekawieniu przemieszanemu z rozbawieniem przechodniów, na długości blisko stu metrów, jednym z pasów
Nowego Świata w godzinach szczytu, maszerowało z uśmiechem na twarzy i transparentami w dłoniach głośno manifestujący swoje poglądy stadko użytkowników i sympatyków MJ. Siła naszych strun głosowych była żwawo wspierana przez chłopców i dziewczynki z megafonami, oraz oczywiście nakręcających wszystko organizatorów z platformy (bynajmniej nie obywatelskiej). Na przemiennie do mikrofonu dobierali się Kochankowie Gwiezdnych Przestrzeni, Robert Brylewski (Izrael, Brygada Kryzys, 52UM) oraz koordynatorzy Kanaby.
Wśród niezliczonego tłumu, który, jak zasłyszałem, pewien rozentuzjazmowany młodzieniec określił w rozmowie telefonicznej na trzy tysiące (obawiam się jednak że niemal 10krotnie przesadził krążyły rozdawane w ramach Hemp Lobby gadżety. Vlepom, jointpackom, filtrom, bibułom i innym przyjemnostkom od Futoroli, Jointcondy i Bucha, towarzyszyło 5kg. nasion konopi przemysłowej, które mamy nadzieje znajdą swoje miejsce w ziemi jak Polska długa i szeroka.
Przy dźwiękach ska wkroczyliśmy na Krakowskie Przedmieście, gdzie nastąpił mały zgrzyt: funkcjonariusze przyczepili się do jednego z uczestników. Cały pochód zatrzymał się i zaczął skandować „puścić go, puśćcie go!”. Za chwilę pojawił się szef wszystkich szefów, mruczący pod nosem „co to są kurwa za strażnicy?” i po krótkim szurum-burum wszystko zakończyło się gromkim hip-hip-hurra dla policji i pomaszerowaliśmy dalej w komplecie.
Następny przystanek: Pałac Prezydencki. Słuchając krótkiego przeglądu najważniejszych wydarzeń ostatnich tygodni oraz najbliższych planów i prognoz, które przedstawiał Artur Radosz, krzyczano głośne: ” nawet kwas pali grass „. Żegnając okrzykami dozgonnej wdzięczności za zbrodnicze prawo Frau Labudę, skierowaliśmy się na Plac Zamkowy. Odcinając w ramach Gota Project Talony na Ganje, z platformy padło kilka słow, którymi próbowano nakłonić zwolenników wprowadzenia efektywnej polityki narkotykowej do większej aktywności. O godzinie 18 zgodnie z planem manifestacja zakończyła się, po czym uczestniczy rozeszli się licząc w duchu na spotkanie się za rok po to, by świętować a nie protestować.
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI 2006
Tegoroczny Marsz Miliona Blantów w Warszawie, zorganizowany przez Stowarzyszenie dla Racjonalnej i Efektywnej Polityki Narkotykowej – KANABA, odbył się jako ostatni z 207 marszy na całym świecie. Pomimo ulewy, przez centrum Warszawy przemaszerowało znacznie ponad 1200 osób (PAP podał 200) domagających się uregulowania posiadania i uprawy konopi.
Marsz rozpoczął się pod Sejmem, gdzie zebrała się grupa około 300 osób. Tuż przed jego rozpoczęciem, z nieba polały się strugi deszczu. Kilka osób żartowało, iż to Wszechmogący płacze i grzmi nad głupotą polskiego Sejmu. Na szczęście tylko nie liczni, w tym dziennikarze, uciekli. Reszta dzielnie maszerowała, domagając się wolności dla konopi.
Z każdą chwilą, robiło się nas coraz więcej. Mimo deszczu, tłum się rozrastał. Rozgrzewała go muzyka z platformy, oraz melodyjny głos naszej wodzirejki – Mewy z PFK Skład. Wkrótce, spotkała nas pierwsza niespodzianka. Na platformę, wskoczyła grupa superbohaterów – Batman, Spiederman i nieustraszony Flash Gordon. Jak się później okazało, obcokrajowcy, z Szwajcarii (gdzie wkrótce odbędzie się referendum legalizujące konopie), którzy wywołali szczere uśmiechy na twarzach demonstrantów i gapiów.
Kolejna ‘niespodzianka’. Tuż za pałacem prezydenckim, z naprzeciwka wyszła na nas demonstracja ‘Inicjatywy Uczniowskiej’, domagająca się ustąpienia Ministra Kompromitacji Narodowej – Romka G. Tłum zaczął skandować – ‘Chodźcie z Nami’ – ‘Krzak tak, Giertych Nie’. Wkrótce obie demonstracje się połączyły i ruszyły raźnie na Plac Zamkowy, gdzie, już przy promieniach słońca, po symbolicznym streetparty zakończyliśmy marsz. Dziękujemy wszystkim za udział w Marszu. Mamy nadzieje, że dobrze się bawiliście. Swoim protestem, dodajecie nam wiarygodności i pokazujecie jak wielu, niewinnych ludzi wciąż jest represjonowanych w naszym pseudodemokratycznym kraju.
Do zobaczenia za rok, kiedy to obchodzić będziemy rocznice 10-lecia amerykańskiej wojny z narkotykami w Polsce. To, w 1997, odebrano Polakom prawo do uprawy na własny użytek krzaczków konopi. To w 1997 narodziła się w Polsce mafia narkotykowa. Protestujcie razem z nami. W ten sposób dodajecie nam wiarygodności i znaczenia w oczach polityków i mediów. Mamy nadzieję, iż tak jak w Bolonii, Madrycie czy Atenach, kiedyś na naszym marszu, protestować będą dziesiątki tysięcy osób.
Tonie Babilon, tonie.
A.R.
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI 2007
Ostatnie tygodnie to coraz częstsze publikacje w mediach (chociażby niedawny artykuł w Przekroju, za który serdecznie dziękujemy), debaty, czy zabieranie głosu przez czołowych polityków. Publiczna dyskusja o (bez)sensie karania użytkowników konopi, czy w ogóle narkotyków, o której można już naszym zdaniem mówić, nie zaczęłaby się nigdy bez Marszu Wyzwolenia Konopi.
Pracownicy Biura Bezpieczeństwa Kryzysowego, Policji, strażnicy i urzędnicy wszelkiej maści robili co mogli, by uniemożliwić, lub choćby przeszkodzić w marszu. Z trzech lawet, które miały poprowadzić manifestacja, na miejsce dojechały dwie – trzecia, najładniej przystrojona i mająca napędzać całą imprezę ciężarówka została przez powyższych zatrzymana. Za wysoka, za szeroka, za zielona – wersji pojawiło się wiele, mało natomiast było z ich strony życzliwości. „Nie straszne nam deszcze ni huragany, prohibicje razem pokonamy” – zapewniał jednak jeden z urodzonych z megafonem w ręku, rozkrzyczanych organizatorów. Koniec końców trzy tysiące ludzi ruszyło spod Pałacu Kultury i Nauki, by przemaszerować Alejami Jerozolimskimi i Nowym Światem pod siedzibę Naszego Kochanego Rządu. Widok zablokowanego centrum stolicy, przez które przelewał się strumień zielonej energii zapierał dech w piersi. Kiedy na ostatnim przystanku mikrofon przechwycił Dana Beal, pomysłodawca światowych Million Marijuana March, nikt nie miał już chyba wątpliwości w nieuniknioność zasłyszanego trzy godziny wcześniej hasła: prohibicje razem pokonamy.
Organizatorom gratulujemy zapału i radzimy nie przejmować się niedociągnięciami – nawet Rambo ma zły dzień, a co cię nie zabije to cię wzmocni – tak trzymać!
Dziękujemy też serdecznie wszystkim tym, którzy na marsz przybyli – tym, którzy za kilka, kilkanaście lat, delektując się w jednym z polskich coffeshopów, będą mogli powiedzieć: „Byłem tam!”.
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI 2008
Marsz Wyzwolenia Konopi po raz 6, chyba… bo jak rozmawiam z naszymi aktywistami, to nikt tego dokładnie nie wie. Ludzie przychodzą i odchodzą a idea dalej trwa. Bo idee to mają to do siebie, że jak są słuszne i prawdziwe to są ponadczasowe i wiecznie żywe, niezależnie od ludzi.
Na pewno nasza idea jest słuszna i jak najbardziej prawdziwa, bo jeśli człowiekowi grozi taka sama kara więzienia za posiadania niewielkiej ilości marihuany, jak i za molestowanie seksualne, czy malwersacje finansowe, to dla wszystkich powinno być jasne, że coś tu jest nie tak. Pytanie tylko dla kogo? Świadomość naszego społeczeństwa na temat konopi jest bardzo niska, żeby nie powiedzieć zerowa.
Skojarzenia i stereotypy jakie funkcjonują w tym kraju na temat palaczy marihuany są nam znane: narkoman, oszołom, strzykujący sobie dożylnie marihuanę, względnie wciągający ją do nosa. Politycy, dziennikarze i inni wichrzyciele nie mają zielonego pojęcia o konopiach, a wszelką wiedzę czerpią zapewne z Super Ekspresu, którego rzetelność dziennikarską mieliśmy okazję już poznać, przy okazji osadzenia w więzieniu Artura Radosza. Te niewielkie środki finansowe, które państwo polskie przeznacza na profilaktykę i edukację, są zazwyczaj defraudowane. Tylko ostatnio, będąc w telewizji Patio na debacie poświęconej problemowi narkotyków wśród młodzieży, słyszałem, o dyrektorze szkoły, który za środki publiczne wyprodukował całą ciężarówkę materiałów edukacyjnych dot. narkotyków, którą zaraz po przewiezieniu pod progi szkoły odesłał do skupu makulatury.. Zarobił swoje pierwsze prawdziwe pieniądze.
To jest oczywiście tylko przykład. Ludzie są w 90% konformistami, dlatego powielają te fałszywe opinie o konopiach i marihuanie i tak ten cały negatywny mit funkcjonuje sobie w najlepsze. Dodatkowo, jak przy zabawie w głuchy telefon, produkuje co i rusz nowe fantasmagorie. W tych okolicznościach nie pozostaje nam nic innego, jak tylko wziąć się samemu za pracę u podstaw i tłumaczyć naszemu społeczeństwu: czym jest marihuana, czym są konopie, jakie mogą mieć zastosowanie i jaka jest realna szkodliwość społeczna używania suszu konopnego, Cannabis Indica.
Nie chce się powtarzać, ale dla formalności dodam, że konopie to nie tylko marihuana, używka do palenia, lecz także świetny surowiec mający zastosowanie w: przemyśle spożywczym, włókienniczym, papierniczym, paliwowym, budowlanym, medycznym, czy nawet motoryzacyjnym. Nie starczyłoby tu miejsca by wymienić wszystkie produkty, które można wytworzyć na bazie konopi. Temu służy ten Marsz, który jest przez nas organizowany od wielu lat. Cele są głównie edukacyjne. Nie wszyscy uczestnicy do końca wiedzą o co nam konkretnie chodzi, ale grunt, że chociaż nie są przeciwko. Chociaż z tym różnie bywa. W tym roku na manifestacji pojawiło się kilku miłośników innej używki zwanej alkoholem, dla których wdawanie się bezsensowne przepychanki słowne z popaprańcami ideowymi, faszystami (organizacja ONR zorganizowała, w tym samym czasie, co MWK, kontrmanifestację), było ciekawsze niż pokojowe zakończenie naszej demonstracji. Niestety na każdej manifestacji jest tak, że pojawiają się radykalne odłamy, niekoniecznie blisko związane poglądowo, które coś tam muszą namieszać. W tym miejscu muszę stanowczo podkreślić, że Inicjatywa Wolne Konopie zdecydowanie odcina się od wszystkich kiboli i innych hooligansów, którzy na Marszu wykrzykiwali – zabić skina skur…a! Niezależnie od tego, czy jest słuszne ich zabijanie, czy nie. Moim zdaniem zabijanie kogokolwiek jest oczywiście niedopuszczalne. Na tym zakończę ten niemiły wątek związany z naszym Marszem i przejdę do tej części bardziej pozytywnej. Marsz Wyzwolenia Konopi 2008 był bardzo udanym
wydarzeniem. Na manifestacji pojawiło się ok. 6 tys. ludzi. Jest to naprawdę imponujący widok, kiedy ogromny, kolorowy tłum ludzi maszeruje w centrum Warszawy. Przygotowania w tym roku rozpoczęliśmy zdecydowanie wcześniej niż w roku ubiegłym, dzięki czemu udało nam się uniknąć błędów z 2007 roku. Zasługa to przede wszystkim dwóch ludzi, Goty i Siou’a. Tegoroczna manifestacja była przygotowana z większym rozmachem, nie tylko ze względu na liczbę uczestników, lecz także ze względu na inne wydarzenia towarzyszące. Udało się nam wydać płytę CD „Propaganja 2008” z 14 utworami propagandowymi, które specjalnie na tę okoliczność nagrały znane polskie sound systemy Reggae! Tutaj szczególne podziękowania należą się Gwoździowi: za organizację tej płyty oraz całej sceny Reggae podczas afer party w klubie M25. Na marszu zaszczycił nas swoją obecnością Liroy wraz z żoną, która przygotowała wraz ze swoją szkołą Reggae Dance Hall specjalny pokaz tańca, tuż przed startem manifestacji. To bardzo ważne by znani ludzie nie bali się powiedzieć, jak idiotyczne jest w naszym kraju prawo, które karze ludzi za posiadanie. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku dołączy do nas więcej znanych twarzy.
Przed startem rozdaliśmy również specjalnie wyróżnienia dla wyjątkowo zasłużonych aktywistów. Nasze statuetki o wdzięcznej nazwie „zaszczycony”, powędrowały w ręce Hemp Gru, zespołu, który od samego początku jest z nami, użycza nam swoich utworów oraz wspiera nasze Marsze, jak tylko może. Dla Roberta Brylewskiego, który ma odwagę mówić publicznie, że pali ganję i nie widzi w tym problemu oraz dla Shpenya, naszego najstarszego aktywisty, który w ostatnim czasie podupadł na zdrowiu, ale każdy z nas zna i pamięta jego zasługi w zeszłym roku. Tuż po tym ruszyliśmy w miasto. Nasza kawalkada przeszła samym środkiem największych warszawskich ulic, po drodze wprowadzając w osłupienie przechodniów i kierowców, którzy na tę okoliczność musieli zatrzymać swoje pojazdy. Zwłaszcza na wąskim Nowym Świecie wrażenie naszej liczebności było piorunujące. Turyści siedzący w okolicznych ogródkach patrzyli na nas niedowierzaniem. Kiedy w końcu dotarliśmy pod Sejm było jak w zeszłym roku: ktoś coś krzyczał z platformy do tłumu, ktoś zaczął grać na bębenkach, policja robiła co mogła by nas jak najszybciej przepędzić spod Sejmu, a ludzie rozsiedli się wygodnie w okolicznym parku, odpalając kolejne jointy. Szkoda tylko, że nie wszyscy rozumieją, co to znaczy pokojowa manifestacja, myślę jednak, że nie warto już wracać do tego wątku. Tegoroczny Marsz to niekwestionowany sukces.
Na forum.wolnekonopie.pl już planujemy kolejny MWK 2009. Wszystkich, którzy chcieliby pomóc w przygotowaniach serdecznie zapraszamy. Nasza działalność przynosi coraz większy oddźwięk. W pierwszych dniach po Marszu otrzymaliśmy liczne telefony od mediów, relacje z manifestacji pojawiły się m.in. w TVN24, TVN, Superstacji, TVP3, TokFM, wptv, Polska the Times i wielu innych. Zaczęło zgłaszać się do nas wiele ciekawych osób, które o manifestacji dowiedziały się pierwszy raz. Tutaj nie sposób wymienić ich wszystkich, ale chciałem wspomnieć o kilku szczególnych przypadkach. Szeregi naszej grupy aktywistów zostały zasilone przez wiele ciekawych osobowości. Jest wśród nich Mitek, człowiek z 1000 hektarowym gospodarstwem, który mocno zaangażował się w aspekty polityczne naszej działalności. Mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości jego gospodarstwo stanie się pierwszą w Polsce dużą farmą konopną na wzór Chanvre w Szwajcarii. Jest też gmina Ryjewo, która jeszcze w latach 70tych była jednym dużym skupskiem konopi przemysłowej, a teraz chce rekultywować dawną tradycję. Planujemy zorganizować tam duży piknik konopny w dniach 22-24 sierpnia br. Jeśli się to uda, będzie to pierwsza impreza konopna za państwowe pieniądze! Odezwali się do nas również Młodzi Socjaliści, którzy w ramach swojego nowego projektu: Inkubatora Inicjatyw Pozarządowych podpisali z nami umowę na współużytkowanie lokalu w centrum Warszawy. Zatem mamy w końcu siedzibę z prawdziwego zdarzenia, do której Was wszystkich serdecznie zapraszamy w każdą sobotę między 12.00 a 18.00. Szczegóły na naszym forum. Stacje telewizyjne zapraszają nas do swoich programów, ludzie chcą z nami rozmawiać, coraz więcej osób nas popiera, my sami budujemy nowe inicjatywy, takie jak: Zakon Marii, tj. żeńska odnoga Wolnych Konopi, która chce połączyć wszystkie siostry oddane wierze w słuszność wolnych konopi i jej czystości na rynku konopnym. Wszystkie dziewczyny zapraszamy na www.zakonmarii.pl Wszystkie te osoby są dla nas ważne, jednak każdy z zarządu Wolnych Konopi ma pełną świadomość, że najważniejsi jesteście Wy! Ludzie czynu, którzy czasem potrafią coś poświęcić, ruszyć szanowne cztery litery i przespacerować się z nami w proteście przeciwko temu choremu prawu. Mamy nadzieję widzieć Was co roku, a w podzięce będziemy starać się organizować dla Was stale nowe imprezy i wydarzenia, a w ramach Talonu na Ganje, szykować kolejne ciekawe zniżki w naszych internetowych sklepach. Pierwsza szykuje się impreza w Ryjewie, drugie wydarzenie: impreza Żniwoczas w listopadzie, na którą zaprosimy tylko nielicznych, najbardziej zasłużonych. Tu będziemy dzielić się najlepszymi tegorocznymi sukcesami przy dźwiękach Reggae. Czytajcie koniecznie nasze strony www oraz Spliffa!
Peace bracia i siostry!
Autor: Stanisław Przymiotnik
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI 2009
Marsz Wyzwolenia Konopi 2009 okazał się największą Manifestacją od 89 roku. Każdy pamięta tamten wielki zryw wszystkich Polaków w imię Solidarności! W tamtych latach walczył każdy przeciw systemowi bo dawał on w kość wszystkim. Teraz walczą poszczególne grupy, które z różnych powodów i z różnymi skutkami chcą osiągnąć swój cel. Pamiętajmy, że Ci co bili się w 89 o naszą wolność teraz ten obecny system tworzą. Postawmy zatem kilka pytań. Czy była to rzeczywiście walka o wolność czy władzę? Czy aby na pewno tamtejsi opozycjoniści chcieli wolnej Polski? Może jednak chcieli kilka stołków, na których mogliby zapewnić sobie beztroską przyszłość? Historia pokazuje to wszystko czarno na białym. Wałęsa okazał się prostakiem, mówiącym dla pieniędzy, Kaczyński i jego świta kompromitują się na wiele sposobów. Tusk i koledzy patrzą się teraz na słupki wyborcze. Ich szeregi zasila zbyt duża liczba ludzi o różnych poglądach co nie pomaga w ukształtowaniu tego jednego – partyjnego, dlatego PO to jeden wielki miszmasz i wielka niewiadoma.
Teraz Oni, kiedyś ścigani przez System prześladują Nas – palaczy marihuany. Oni tak jak my byli dyskryminowani za niewinność bo śmiem twierdzić, że w prawie nie ma chyba tak nietrafionego absurdu jak karanie ludzi posiadających marihuanę. Przygotowując ten Marsz, nie spodziewałem się tak intensywnej ingerencji pałek policyjnych w życie osobiste ludzi poruszających się w okolicy naszej imprezy. Zachowanie oddziałów policyjnych pokazało, że system chce nas przestraszyć organizując łapanki wysiadających aktywistów z pociągu, przeszukując wszystkich mogących mieć jakikolwiek związek z naszym świętem. Bezduszny system w dniu Marszu zabrał nam 46 uczestników, którym z całego serca współczujemy. Nalegamy abyście pisali do Nas informując o Waszej marszowej przygodzie*. W południe przed terenem Fonobaru zatrzymano aktywistów Wolnych Konopi, przez co skomplikowało się wiele spraw organizacyjnych związanych między innymi z przygotowaniem klubu na przyjęcie imprezy czy zrobieniem Cannabis Cup’u. Stąd też wzięło się opóźnienie startu After Party. W tym czasie pogoda również nie była łaskawa. W naszych szeregach panował ogólny smutek, deszcz mógł odstraszyć maszerujących dodatkowo mieliśmy coraz bardziej osłabioną Hemp Armię**.
Jednak w powietrzu czuć było coś specjalnego. Przemieszczając się po centrum widać było zadziwiająco dużo postaci kolorowo ubranych, młodych i uśmiechniętych od ucha do ucha. Dało się zauważyć również osoby przeszukiwane przez Policje co z drugiej strony nie napawało optymizmem. Wciąż nachodziła mnie myśl, że w ten dzień wydarzy się coś większego niż zwykle. No i wydarzyło! Wyszło słońce! A Królowe Dance Hallu ujawniły cząstkę swoich możliwości. Rozbrzmiały w końcu słoneczne rytmy, a jointy w końcu mogły się palić. Plac Defilad z minuty na minuty zaczął się zapełniać coraz większą masą zapaleńców. Połączenie kilkunastu Pań wyginających się wbrew fizyce na widocznej dla wszystkich dookoła scenie oraz słuszna idea dają konkretny efekt! Z naszych szacunków wynika, iż trasą marszu przeszło około 8 tys.
Manifestantów idących zgodnie w jednym celu. Dla poszanowania praw człowieka, jego godności oraz wolności osobistej a w końcu dla zniesienia absurdalnego karania za posiadanie rośliny. Ruszyliśmy spod Pekinu (Pałac Kultury i Nauki) wzdłuż marszałkowskiej, na rotundzie odbiliśmy w stronę alej jerozolimskich. Wszyscy spokojnie i wesoło podążali głównymi ulicami Warszawy skandując hasła pro-legalizacyjne oraz tańcząc w rytm muzyki granej z Lawet przez artystów wśród, których mogliśmy zobaczyć mocną ekipę ze śląska z Grubsonem na czele czy Liroya z ekipą DanceHall. Po drodze w okolicach Placu Zawiszy można było spotkać bardzo wątpliwą kontr-manifestację złożoną z 10 członków marginalnej organizacji Obozu Narodowo Radykalnego. Abstrahując dla nich też widzę rozwiązanie! Konopna maść na porost włosów. Po zignorowaniu tej grupki skręciliśmy w stronę Pomnika Lotnika, gdzie znaleźliśmy się wśród kamienic w dość długim i wąskim przejściu prowadzącym na Pola Mokotowskie, to był chyba najgłośniejszy fragment pochodu. Po dojściu do pomnika, szliśmy wzdłuż ulicy wawelskiej gdzie znajduje się wejście na teren Konopnego Festiwalu. W trakcie maszerowania można było odczuć klimat wielkiej zabawy. Ludzie tańczyli w oknach, na balkonach, machali z serdecznymi pozdrowieniami, gdzieniegdzie pukali się w głowę za co szły salwy pozdrowień i wesołych okrzyków od tłumu! Ludzie z ulicy dołączali się do nas masowo. Ludzie starsi, młodzi, ludzie z dziećmi czy nawet całe rodziny. Widziałem sporo obcokrajowców.
To wszystko napawa mnie wielką nadzieją, że za rok przyjdzie po prostu każdy kto konsument albo zwolennik magicznej rośliny! Pamiętajmy, że jest to jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna impreza w skali całej Polski. Tylko i wyłącznie na Marszu uświadczysz tego niepowtarzalnego uczucia ciarek nie wywołanych sztuczną ingerencją dziwnych substancji. Do Fonobaru doszliśmy prosto spod Pałacu Kultury. Lawety zatrzymały się a ludzie opanowali teren rozchodząc się we wszystkie możliwe punkty. Wszyscy raczyli się pięknymi pejzażami Pol Mokotowskich puszczając chmurkę tu i ówdzie. My w pocie czoła organizowaliśmy wszystko co powinno być a nie było. Cztery godziny trwało uporanie się z problemami, które uniemożliwiały nam rozpoczęcie imprezy. Ponieważ robiło się coraz zimniej, postanowiliśmy zacząć od występu punkowego zespołu Panzer Service, w którym na mikrofonie można było usłyszeć córkę legendarnego Dezertera. Kapela niczym czołg staranowała wszystkim bębenki ale za to nikomu już zimno nie było. Po występie punkowym na scenę wkroczyła Asia Krochmalska zapowiadając start głównej biby tego dnia w Warszawie! Mistrzostwa Polski w DanceHall Queen i King 2009. Zaczęło się niewinnie. Dziewczyny zaczęły swoje krótkie solówki rozgrzewające publiczność. Na scenie pokazało się dziesiątki dziewczyn jak i kilku mężczyzn. Mogliśmy zobaczyć przeróżne układy solo jak i w parach.
Publiczność oświadczyła również lekkiej wersji daggeringu*** Część męskiej publiczności oszalała już na samym początku okazując to w przeróżne sposoby. Później oszaleli wszyscy. Królowa Ula Afro jak i inne zawodniczki dały czadu a w porównaniu z poprzednią imprezą poziom podniósł się co bardzo dobrze rokuje na Mistrzostwa Świata na Jamajce. Warto wspomnieć, że na scenie zaprezentowali się także Panowie, wśród których również wybrano króla. Został nim Igor „Haze” Farafonow. Jak to wszystko wyglądało możecie zobaczyć na „youtubie” wpisując odpowiednie frazy. Równolegle odbywała się druga impreza. Troche zapomniana i przytłumiona przez mistrzostwa. W namiocie gdzie była scena Hip Hopowa można było odczuć swojski klimat, taki nawet bardziej biesiadny. Tam bawili się najbardziej wyluzowani „leżący” uczestnicy. Około 6 czas Festiwalu dobiegł końca. Zostali już tylko „gryzący trawę”. Mam nadzieję, że wszyscy będą wspominać ten dzień z przyjemnością. A za rok zobaczymy się ponownie!
*Współpracując z sekcją Redukcji Szkód Kliniki Prawa będziemy pomagać Wam przejść perypetie związane z zatrzymaniem przez Policje za posiadanie marihuany. Przedstawiajcie nam kopie dokumentów oraz informacje związane ze sprawą karną mogące pomóc w rozwiązaniu Waszej sytuacji!
**Moja droga Hemp Armio i Zakonie Marii! Jesteście najlepszym pospolitym ruszeniem jakie istniało. W tym roku odczuliśmy przeogromną aktywność naszej zielonej społeczności. Zaktywizowały się rzesze ludzi. W końcu zaczynamy pokazywać potencjał. Oby tak dalej!
*** Daggering to odważniejsza odmiana DanceHallu. Korzenny daggering to nic innego jak seks w ubraniu z elementami tańca i sportu
Autor: Jakub Gajewski
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI 2010
Marsz Wyzwolenia Konopi 2010 już za Nami. W tym roku, według Naszych szacunków, szeregi pochodu zasiliło około 12 tys. sympatyków konopi. Z roku na rok nasza liczba się podwaja. Możemy sobie jedynie wyobrazić ile Nas będzie za 5 lat!
Nasz Marsz w roku 2010 ubarwiały : Cztery platformy (TIR-y), Sound Systemowy Jeep prezentujący muzykę z płyty Grube Jointy, samobieżny wóz bojowy HEMP ARMY a także multum transparentów, okrzyków i TUB. Hemp Gru, Natural Dread Killaz, 3oda Kru, Junior Stress, Dj Kostek i wielu innych porwało maszerujących w rytm ganjowej muzyki w samym środku Warszawy. Trasa obejmowała Pałac Kultury i Nauki, warszawską Palmę, Plac Trzech Krzyży oraz Sejm, będący punktem końcowym pochodu. Tak jak i w poprzednich latach impreza przebiegała spokojnie i bez żadnych ekscesów. Para młoda biorąca ślub na Placu III Krzyży w trakcie Marszu po słowach „100 lat, 100lat!” z 10 tys. gardeł o rozwodzie raczej nie pomyśli. Podczas manify rozdawaliśmy koszulki, ulotki i inne gadżety, które dzięki sponsorom mogliśmy dla Was przygotować. Niestety nie udało Nam się zdążyć z premierą jednej z naszych płyt – „Naturalna Moc Słowa”. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Płyta dostępna jest już w internecie oraz na Naszych serwisach. Rozdawać ją będziemy przy każdej okazji aż do wyczerpania zapasów. Na Marszu premierę miał również II numer Idealistki – gazety aktywistów konopnych. Nie omieszkałem także wyczuć znajomego zapachu, o który przecież Nam się rozchodzi. Sam joint wpadał mi w ręce, a policja przymykała na to oko. Ilość maszerujących robiła piorunujące wrażenie i zachwycała ogromem zwolenników legalizacji. Zdążyłem postać w kolejce, kupić oraz zjeść kurczaka w KFC a MWK dalej zalewał warszawskie Aleje Jerozolimskie. Gdy dotarliśmy pod sejm, zaczęła się imprezka. Wielu rozbiło biwaki w parku pod Sejmem, inni odpoczywali „na trawce z trawką” pod pomnikiem. Z muzycznych lawet płynęły odezwy ku mobilizacji Naszej społeczności. Podczas pikniku zdarzył się niemiły incydent, który później doprowadził do pacyfikacji części manifestujących przy ul. Wilczej. Policja w sposób niecywilizowany aresztowała uczestnika Marszu, który palił susz bazylii lub jakiegoś legalnego specyfiku z Dopalaczy. Aresztant chwile wcześniej wykrzyczał w stronę funkcjonariuszy policji, że sobie „pali legalne ziele i nic nie mogą mu zrobić”. Funkcjonariusze „zaaresztowali” manifestanta, a następnie ciągnęli go praktycznie po ziemi za włosy i ręce, czym doprowadzili do zgubienia przez niego butów. Tłum wziął mocno do siebie policyjną interwencję – aresztowanie w sposób niehumanitarny może wywołać zamieszki, tak działa psychologia tłumu, ludzie się splatają w jedną siłę, która rządzi się prawem muszkieterów – „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Duża grupa Manifestantów poszła pod komisariat przy ul. Wilczej domagając się wypuszczenia aresztowanego. Co się działo później pisaliśmy już na łamach naszego serwisu i na pewno będziemy kontynuować opis skutków tego barbarzyńskiego ataku. Po zakończeniu manifestacji wiele osób ruszyło do Centrum jeszcze trochę poskandować legalizacyjne hasła. Warszawa do późnych godzin tonęła w okrzykach „sadzić, palić, zalegalizować” dochodzących od uczestników MWK.
Niestety nie obyło się bez dozy chamstwa ze strony Manifestantów którzy, niestety, pod wpływem alkoholu, zaczęli skakać w tramwaju niemalże go dewastując. Czy tak zachowują się kulturalni ludzie? Czy z takimi wybrykami my Palacze chcemy być kojarzeni przez innych? Zawsze liczymy się z tym, iż w takim tłumie znajdą się ludzie nie godni bycia uczestnikiem marszu. Apelujemy, aby w przyszłym roku powstrzymać się od podobnych wybryków!
Reasumując, MWK 2010 możemy uznać za zakończony. Był największy i najlepszy z dotychczasowych! Prowadzi zarówno pod względem organizacji jak i ilości uczestników. Z roku na rok zmienia się również przekrój społeczeństwa maszerującego – 5 lat temu większość manifestantów stanowili indywidualiści, ludzie wąskich subkultur i, co najbardziej charakterystyczne – mężczyźni. W trakcie tegorocznego Marszu naszym oczom jawiła się praktycznie cała paleta Polskości – młodzi, starzy i ci mieszani (młodzi duchem), kobiety i mężczyźni w prawie równych proporcjach, ubrani w ortaliony i odziani w jedwabie, a do tego fani muzyki wszelkiej maści.
Mimo, iż MWK 2010 należy już do przeszłości, to ten jeden dzień daje Nam energii do działania na kolejne miesiące. Jest on wstępem i zarazem stymulatorem szeregu polemik, debat oraz zdarzeń (między innymi MWK w Krakowie). Apelujemy do wszystkich Naszych zwolenników – już dzisiaj dążcie do tego, aby mieć wolny ostatni weekend maja 2011. Dziękujemy wszystkim aktywistom, którzy przyczynili się do organizacji Marszu. Jest to niezliczona rzesza ludzi którzy, często rezygnując z własnych przyjemności, poświęcają swój cenny czas, aby zbudować tę, już można powiedzieć, Wielką Obywatelską Inicjatywę. Dziękujemy także artystom, którzy zagrzewają przekazem muzycznym rzesze aktywistów do walki o swoje. To wy budujecie w nich ambicję w dążeniu do celu. Mamy nadzieję, że za rok znów odwiedzicie Nas z jeszcze większą reprezentacją. Tylko w kupie siła, jednostka nic w dzisiejszym świecie nie znaczy i niewiele może zwojować. Jak przyjdzie nas 50 tys. władza będzie się z Nami liczyć. Zaczną zabiegać o Nasze głosy, zaczną obiecywać Nam złote góry (zielone góry…?). Tymczasem w tym roku każdy kandydat na prezydenta, prócz Janusza Korwinna-Mikke, nie zwrócił uwagi w Naszą stronę. Dla nich jeszcze za cicho krzyczymy, jesteśmy za młodzi, za głupi, za pokojowi. Jednym słowem mają nas „gdzieś”. A przecież tylu nas jest. Palacze marihuany są jedną z większych grup społecznych, których „coś”, w tym wypadku konsumpcja konopi, łączy. Jesteśmy przekrojem społeczeństwa. Mówi się, że może Nas być nawet 3 miliony! Dla przykładu podam, iż PIS popiera około 6 mln Polaków. Kwestia leży w tym aby się nie bać. Na MWK przychodzą głównie ludzie młodzi, bo starsi, którzy mają już jakąś pozycję społeczną, rodziny, dobrą pracę boją się to stracić. Boją się późniejszej łatki, którą społeczeństwo na podstawie powszechnie obowiązujących stereotypów im przypnie. Dlatego nakłaniamy każdego palacza aby się otworzył jak tylko mu realia na to pozwalają. Niech każdy palacz przekona chociaż jedną osobę. Łącznie da to miliony. My sami musimy zburzyć stereotypy w jakich Nas szufladkują. Inni tego nie zrobią, mogą je tylko powielać albo tworzyć nowe. Społeczeństwo „niepalących” zaakceptuje Nas widząc, że mimo tego iż konsumujemy konopie, gro z Nas ma rodziny, osiąga sukcesy w życiu – jesteśmy zupełnie normalnymi obywatelami, jesteśmy przyjaciółmi „niepalących”, jesteśmy samodzielni i potrafimy pomóc innym. Wtedy dużo szybciej osiągniemy zamierzony cel. Jeśli nie topisz smutków w paleniu, żyjesz dla siebie i innych, a marihuanę traktujesz jako używkę a nie jedyny sens życia to jesteś gotów na uświadamianie innych. Jesteś gotów do wstąpienia w szeregi Naszej Inicjatywy. Na podstawie tegorocznego Marszu przekonaliśmy się, że w Polsce w dalszym ciągu nie można głośno wyrażać swoich poglądów. Zmieńmy to razem!
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI 2011
Policja w dniu Marszu wykazała się dużym sprytem w dążeniu do zablokowania Manifestacji i prawie jej to się udało. Marszu nie zablokowali, ale bardzo mocno pokrzyżowali plany organizatorom Marszu warszawskiego.
Sobota godz. 12 – ok 30 osób kończy dekorować 6 wielgachny lawet ciągnących przez duże ciągniki (TIR’y), pakuje plecaki i rusza pod PKiN. godz. 13.30 podjeżdża 8 radiowozów z Ober Psem na czele i zaczynają komunikować nam, że te wozy nie wyjadą. W pierwszej chwili nikt poważnie nie traktował ich gadek, ale jak wyjechał pierwszy TIR, okazało się, że policja ma sposób, rozpoczęto kontrolę techniczną pojazdu. Wiadomo, w tak dużym samochodzie i lawecie zawsze coś się znajdzie. Samochód nie pojechał, kierowcy został odebrany dowód rejestracyjny i wlepiony mandat. Operację powtórzono ponownie, kiedy wyjechał z parkingu drugi TIR. Kolejne 4 nie ryzykowały, tym bardziej, że Ober Pies nieoficjalnie powiedział nam prosto w twarz, że on dostał przykaz odgórny i żaden TIR stąd dziś nie wyjedzie, ma rozkaz przyczepić się do czegokolwiek, byle zablokować wyjazd tych wozów, np. brak zbieżności bieżnika w oponach samochodu. Jeszcze tego samego dnia Policja udzielając informacji mediom, bezczelnie powiedziała, że przecież oni jedynie dwa samochody zatrzymali! Nam wmawiali, że to dla bezpieczeństwa osób, które miałyby jechać na platformach! Policja zepsuła ten Marsz. Miało być jak na paradzie, 6 udekorowanych platform, 6 sound systemów muzycznych, Palikot na swojej platformie, WK na swojej itd. Nie wyszło, ale nie mogliśmy pozwolić na to, żeby Policja zablokowała nasz Marsz w ogóle! Rzutem na taśmę udało się zorganizować busa, który niemalże w trakcie jazdy pod PKiN montowaliśmy, żeby był jakikolwiek dźwięk i manifa ruszyła. Jak nie ma muzyki, nie ma tych wozów, ludzie, Ci bez dużego ilorazu inteligencji, zaczynają najwyraźniej nudzić się i zaczyna się zachowywać, tak jak na stadionie, ponieważ nie znają żadnych innych wzorców zachowań w tłumie! Nie chodzą na pikiniki, nie chodzą na parady, chodzą tylko na stadiony. Ten incydentalny wandalizm na Dobrej był wynikiem: prowokacji policji, znudzenia manifestantów dresiarzy, mocnego zmęczenia alkoholem. Dresiarstwo i okrzyki rodem ze stadionu.
Można zwalić całą odpowiedzialność na okoliczności i powiedzieć, to nie nasza wina. Można stanąć z boku i z perspektywy oceniać, że Marsz WK w tym roku był zbyt wulgarny, tyle, że to nie jest żadna analiza, tylko zwykła pospolita ocena. Najprościej jest przecież krytykować. Naszym zdaniem obraz tego rocznego Marszu wynika z kilku czynników. Po pierwsze, Policja która zablokowała nam lawety zasługiwała na takie potraktowanie, ich zachowanie, o których poinformowaliśmy dwa razy jeszcze przed startem Marszu, mogło zrodzić taką agresję w stosunku do Policji. Po drugie jak się głębiej zastanowimy nad tym, kto ma ochotę manifestować, tak w ogóle, to dojdziemy do wniosku, że głównie te osoby, które mają największe problemy z prawem i policją w kontekście posiadania marihuany. Czy jeden laluś, mamisynek, yappiszon, czy banan może mieć problem z policją, raczej nie. Czy przychodzą na Marsz w związku z tym, NIE! Co najwyżej popatrzą z boku, pomachają i stwierdzą, że popierają, ale żeby przejść z nami te 6,5 km, to już niekoniecznie! Potem tylko piszą artykuły, że ich dresiartwo razi w oczy, ale żeby samemu przejść trasę Marszu i zmienić wizerunek ludzi biorących w nim udział, to już nie bardzo! Po trzecie – ciągła konfrontacja z urzędami i policją rodzą takie skutki. WK, a szczególnie jej dwóch najważniejszych aktywistów, (nie będę ich tu wymieniał), od roku tak budują ten Ruch, na wiecznej konfronatacji, to jest tzw. terroryzm urzędniczo – admnistracyjny. Na tegorocznym Marszu widzieliśmy skutki takiej polityki.
Ja sam wandalizmu dużo nie widziałem, dmuchałem w trąbke i starałem się jakkolwiek uatrakcyjnić Paradę, słyszałem te okropne i chamskie okrzyki, ale to jest kwestia tylko zrozumienia powyższych czynników.
Proponuję wyciągnąć wnioski i postarać się zrobić to lepiej w przyszłym roku.
MARSZ WYZWOLENIA KONOPI 2012
Od godziny 9 na skrzyżowaniu ulic Emilii Plater i Świętokrzyskiej rozpoczęły się ostatnie prace przed Marszem Wyzwolenia Konopi. Z godziny na godzinę coraz więcej aktywistów przybywało aby pomagać w przygotowaniach lawet, transparentów, strojów. Kilkuosobowe grupy działaczy uzbrojone w ulotki, gazety i tuby nagłaśniające przechadzały się w okół Pałacu Kultury i Nauki aby zapraszać ludzi na marsz. Można było w tym czasie zaobserwować licznie przybyłych tajniaków przeszukujących każdego kto wydawał im się łatwym łupem. W ich ręce ani razu nie wpadł żaden z organizatorów marszu, nie zatrzymywano tez osób starszych. Policja jak zwykle podwyższała swoje statystyki żerując na młodych osobach. Powodem do przeszukania był sam fakt przebywania w obrębie kilkuset metrów od miejsca startu marszu.
Wolne konopie w tym dniu nie były ani trochę wolne, w pośpiechu i bez chwili wytchnienia prze kilka godzin wszyscy pracowali aby o 15.30 ruszyć ulicami Warszawy. Do tej godziny zebrało się około 20 tysięcy osób. Warto w tym miejscu wspomnieć, że choć według policyjnego operatora kamery było 22 tysiące osób to Polska Agencja Prasowa, a za nią takie media jak TVN i Gazeta Wyborcza podają, że uczestników było ok. 3 tysięce. Być może wynika to z braku umiejętności liczenia, choć bardziej prawdopodobne jest, że to wynik chęci manipulacji.
Kilkaset osób ubranych było w fartuchy ze znakiem medycznej marihuany, kolejne kilkaset w koszulki z podobizną Andrzeja i podpisem „UWOLNIĆ DOŁECKIEGO”, oprócz tego mnóstwo osób w barwnych strojach, chodzące doniczki z roślinkami konopi. Tłum prowadzili pacjenci medycznej marihuany nadając tempo marszu. Na jednej z lawet przez cały czas można było posłuchać wystąpień artystów-aktywistów: Kaliego, Metrowego oraz Liroya.
Cała manifestacja przebiegała w bardzo pozytywnej atmosferze. Ludzie krzyczeli hasła: „marihuana to medycyna”, „sadzić, palić, zalegalizować”, „uwolnić Andrzeja Dołeckiego” czy też „wolność dla konopi, konopie dla wolności”. Na początku kilka razy ktoś próbował przemycić obraźliwe dla funkcjonariuszy policji okrzyki, takie jak „kto nie skacze ten z policji” jednak organizatorzy za każdym razem reagowali i zmieniali hasło na „kto nie skacze ten nie jara”. W końcu poddali. Podczas kilku godzin doszło do jednej nieprzyjemnej sytuacji, jej uczestnikiem był agresywny i pijany człowiek, mający niewiele wspólnego z kulturą konopną. Poza tym incydentem marsz przebiegał pokojowo. Również ze strony funkcjonariuszy policji podczas maszerowania nie zdarzały się żadne nieprzyjemności, pomimo, że w tłumie co chwilę można było poczuć zapach palonej marihuany.
Z mediów dowiedzieliśmy się o 29 zatrzymaniach. Nie są to jednak osoby zatrzymane podczas marszu, nikt z uczestników nie widział reakcji policji podczas manifestacji. Ośmielamy się domyślać, że 29 osób zatrzymanych w tym dniu (w tym jedna za posiadanie kastetu) to po prostu osoby złapane w Warszawie za posiadanie (jak się okazuje nie tylko) marihuany. Jednak przypisanie tego faktu Wolnym Konopiom to najłatwiejsza droga dla mediów i policji.
Marsz dotarł ok godziny 17.30 do sceny przygotowanej nieopodal sejmu. Uczestnikom rozdawane były gadżety, koszulki, prezenty od sponsorów. Miejsce miał również panel dyskusyjny, w którym udział wzięli goście specjalni, m.in. Kamil Sipowicz, Michał Pauli, Michael Correl oraz politycy. Przedstawione były medyczne, prawne, polityczne oraz ekonomiczne argumenty popierające legalizację marihuany. Znowu warto wspomnieć, że żadne z mediów nie wspomniały o tej części marszu, choć była ona najbardziej wartościowa.
Ostatnią atrakcją marszu, bo nie dnia, były koncerty zaproszonych artystów. Jako pierwszy wystąpił Liroy z materiałem z płyty „Przerwa”. Kolejny koncert zagrał Kali, była to premiera jego najnowszej płyty „Gdy zgaśnie słońce”. Jako ostatni wystąpili Metrowy, Bu oraz HK Rufijok jako Kosmos.
Po zakończeniu demonstracji ok godziny 20 i rozwiązaniu zgromadzenia aktywiści Wolnych Konopi zabrali się za porządkowanie terenu po imprezie. Na odpoczynek nie było czasu bo już o godzinie 21 w klubie 1500m2 startowało afterparty podczas którego zagrał ponownie Kosmos oraz m.in. Junior Stress i Natural Dread Killlaz.
Jako organizatorzy Marszu chcielibyśmy podziękować wszystkim za przybycie. Gdyby nie wy nasze starania poszłyby na marne. Przez długie tygodnie poświęcamy swój czas i energię na przygotowanie manifestacji dlatego bardzo cieszy nas fakt, że co roku jest nas co raz więcej. 20 tysięcy osób to kolejny rekord. Mamy nadzieję, że już niewiele przed nami manifestacji o nazwie Marsz Wyzwolenia Konopi, nie dlatego, że nie chcemy ich organizować czy też spotykać się z wami, jednak wierzymy, że już za rok konopie będą uwolnione. Jeśli jednak tak się nie stanie nie przestaniemy manifestować. Aż do dnia zmiany prawa, która na pewno nastąpi. Pozostaje pytanie: kiedy? Miejmy nadzieję, że jak najszybciej! A wtedy będziemy się spotykać się na Marszach Wolnych Konopi.
Oliwia Czerwczak, Wolne Konopie
Nowe komentarze