List od pacjenta medycznej marihuany. Co tydzień publikować będziemy nadesłane historie gdyż warte są publikacji, często przechodzą ciarki na ciele i ogarnia smutek jak system spycha chorych na margines społeczny! Jeśli jesteś pacjentem i cierpisz na dolegliwość, którą marihuana leczy bądź w której leczeniu pomaga napisz koniecznie na rzecznik@localhost.
Jestem studentką, mam 21 lat. Marihuanę zażywam od 17 roku życia. Cierpię na astmę oskrzelową, astmę alergiczną, AZS (atopowe zapalenie skóry), skazę białkową, rwę kulszową oraz na niewydolność nerek.
Z astmą i alergią męczę się od pierwszych dni swego życia, rwa kulszowa pojawiła się wraz z kontuzją kolana (po kontuzji doznałam rotacji kolana, czyli ‚przekręcenia’ kolana o kilka stopni w stronę zewnętrzną), niewydolność nerek pojawiła się w wieku 16 lat. Odczulałam się przez wiele lat. Do 17r.ż. odbywałam cotygodniowe wizyty u dermatologa i alergologa. Co tydzień szczepionki odczulające, codziennie inhalacje w szpitalu. W ciągu roku, czas, jaki spędzałam w szpitalu (odliczając inhalacje) wynosił ok. 4 miesięcy. Przeważnie trafiałam tam z powodu ataków astmy, które nasilały się również przez występującą alergię. Sterty maści, kremów, balsamów – uciążliwa sprawa. Farmakologia pomagała, ale tylko w przypadku alergii, która niestety z każdą wiosną powracała. Większą ‚ulgę’ przyniosło odczulanie (oparte przede wszystkim na zastrzykach/szczepieniach), ale te powodowały dość mocne bóle mięśni. Zastrzyki przyjmowałam tak często, że po pewnym czasie pielęgniarki nie miały ‚wolnego’ miejsca na nowy zastrzyk, więc były zmuszone robić to już w niedawno nakłutych miejscach.
Gdy byłam dzieckiem było to dla mnie niczym horror, nocny koszmar, z biegiem czasu – kwestia przyzwyczajenia, jednak leczenie pochłaniało dużo czasu z mojego życia. Posiłki jakie mogłam spożywać to kukurydza (gotowana trzy razy na parze) oraz woda (przegotowana pięciokrotnie). Nie było mowy o innych posiłkach. Od 13r.ż. zaczęłam wprowadzać nowe posiłki, ale to
kończyło się wysypką, która była dokuczliwie swędząca. Więc jak się domyślacie – drapałam się na okrągło – w dzień, w nocy przez sen – nawet do tego stopnia, że rozdrapywałam skórę aż zaczęła lecieć krew. Do dziś mam trwałe blizny na ciele, tak mocno się drapałam. Byłam też niejadkiem. W wieku 16 lat ważyła 35kg. Nawet farmakologia nie pomagała na wzmożenie apetytu.
To był wstęp, z czym się zmagałam. Teraz przejdę już do mojej historii z marihuaną.
Pierwszy raz spróbowałam w wieku 17 lat. Kolega zaproponował – lecz ja stroniłam od tego – do czasu, gdy na własnym przykładzie nie udowodnił mi, że gdy sobie zapalę, ustępuje ból. Zapaliłam. Raz, drugi, trzeci – rzeczywiście działa. Bóle związane z kolanem ustępowały (niestety nie całkowicie, bo jak wiadomo kolano jest stawem, który ciągle jest w ruchu), ale bóle były sporo mniejsze. Kłopoty z nerkami ustępowały, gdy tylko paliłam. Wiadomym jest, że gdy ma się niewydolność nerek nie można normalnie załatwić swoich potrzeb fizjologicznych (czasami się zdarzało, że nie mogłam załatwić się nawet przez 4 dni, a gdy już to się stało, pojawiała się jedynie kałuża krwi). Farmakologia do dupy – zero pomocy, niejednokrotnie jeszcze pogarszała sprawę.
Największą satysfakcję z palenia mam, dlatego, że pozbyłam się objawów astmy!!! Wcześniej musiałam mieć przy sobie około pięciu inhalatorów (każde z leków zarówno maści/kremy jak i inhalatory były STERYDAMI, co jeszcze gorzej wpływało na kondycję stawów, serca i skóry). Minęły ataki astmy, wysypka jest, ale już tak nie swędzi. Teraz jem normalnie, apetyt pierwsza klasa
Staram się nie palić codziennie, ponieważ moje zatoki dają wtedy ciała. Palę, gdy mnie coś boli, gdy gorzej mi się oddycha. Palę, gdy boli mnie głowa lub kolano. Palenie pomaga mi także na bóle menstruacyjne. Dotychczas pierwszy dzień miesiączki zaczynał się i kończył wymiotami z powodu przerażająco silnego bólu, czasami nawet omdleniami. Od kiedy palę ból nie jest tak silny, już nie mdleję, nie wymiotuję. Aktualnie jem za trzech Nadrobiłam wagę (ale nie jestem grubasem ).
P.S.: Historia jest jak najbardziej prawdziwa. Jeśli ktoś nie uwierzy mogę wysłać listę leków, jakie kiedyś przyjmowałam (nawet mogę napisać zestawienie cenowe). MaryJane nie dość, że jest lepsza, to jeszcze o wiele tańsza niż te wszystkie badziewia z aptek (w sumie nawet nie wiemy, jakiego pochodzenia). Nadal jestem pod stała opieką lekarską. Mój dermatolog oraz alergolog wiedzą, że palę (obowiązuje ich tajemnica lekarska także wydać mnie nie mogą ). Zakazu, ze względów medycznych, od nich nie dostałam, a powiem więcej – mój dermatolog przekonał się do Mary za namową moją i mojego brata, który także jest astmatykiem i alergikiem.
Moje życie baaardzo się zmieniło pod wpływem marihuany. Polecam każdemu. Aktywnie biorę udział w MWK, zachęcam chorych do palenia (ale nie zmuszam), walczę o dobre imię MaryJane. Gdybym miała jeszcze raz przeżywać swoje życie to na pewno w parze z konopią.
Pozdrawiam, Kinga !
(Pisownia oryginalna zachowana)
ŹRÓDŁO:
- Marihuana a IQ: Badania obalają długoletnie mity - 21 listopada 2024
- Długoterminowe stosowanie oleju CBD w łagodzeniu objawów neuropsychiatrycznych u pacjentów z chorobą Alzheimera - 21 listopada 2024
- Czy marihuana uszkadza DNA i czyni nasze pokolenia „mutantami”? Analiza faktów - 20 listopada 2024
Może poprostu nie masz astmy !!!
Ostatnio czytałem w Periodyku Medicus juranl na temat badań prowadzonych przez norweskich naukowców . Badania dotyczyły nie badań Marihuany a diagnostyki astmy i chorób płuc Około 40 procent osób przebadanych biorących leki na astmę ( steryd , rozkurczowe itd ) nie powinno ich przyjmować gdyż zostali źle zdiagnozowani . Nie mieli astmy . Natomiast mieli inną chorobę /znaną / nie znaną . Diagnostyka astmy , typu test alergiczny , i czy się płuca rozszerzają po podaniu leku rozkurczowego jest nie wystarczające….
Pozdrawiam !!!