3 czerwca odbyła się zaplanowana przez anarchistów i Wolne Konopie manifestacja na ul. Kłobuckiej 5, czyli pod aresztem śledczym na warszawskim Służewcu. Wydarzenie miało zjednoczyć ludzi zainteresowanych sprawą Andrzeja Dołeckiego, który został zatrzymany 1 maja o 6:45 w swoim domu. Zaplanowano dla niego imprezę przypominającą o tym, że walczymy o jego wolność.
Oficjalnie zgromadzenie rozpoczęło się o godzinie 18:00, a chociaż główne nagłośnienie spóźniało się, to nie stanowiło to problemu dla zebranych już pod aresztem aktywistów, którzy wykrzykiwali hasła dla Andrzeja.
Na zgromadzenie przyszła rodzina, przyjaciele i aktywiści, którym los ich prezesa nie jest obojętny. Pierwszy raz pod aresztem można było wyczuć miłość i jedność zgromadzonych tam ludzi, którzy tańczyli i żartowali sobie, mobilizowali siebie i innych do zabawy.
O godzinie 18:30 przyjechał sprzęt ze squotu Przychodnia i tym samym można było włączyć muzykę i rozpocząć wielką imprezę. Aktywiści przebrani w pasiaki, które były wykorzystane na Marszu 26 maja, tańczyli i bawili się pod aresztem, czym intrygowali rowerzystów oraz pasażerów przejeżdżających autobusów.
Pomiędzy piosenkami Andrzej i więźniowie mogli posłuchać ważnych wiadomości o legalizacji Marihuany, informacji dotyczących zatrzymania prezesa WK, jak również o przebiegu tegorocznego Marszu Wyzwolenia Konopi. Charakter całemu wydarzeniu bezsprzecznie nadali rodzice Andrzeja, którzy bawili się z aktywistami, tańczyli i pozdrawiali przez mikrofon swojego syna.
Ważnym gościem imprezy był dr Martin Alexander, który przyjechał do nas z Kanady by opowiedzieć o tym, w jaki sposób doszło do zmiany społecznej świadomości na temat marihuany w tym kraju. Mówił m.in. o tym, że w Kanadzie pali „trawkę” większość dorosłych osób, co było czynnikiem przyspieszającym zmiany w zakresie polityki antynarkotykowej.
Pomiędzy piosenkami i hasłami wykrzykiwanymi przez organizatorów imprezy można było usłyszeć więźniów, którzy dawali znać, że dobrze się bawią. Wiemy, że wśród nich był również i Andrzej Dołecki.
Aktywiści mieli okazję podpisać Wielkiego Jointa, który trafi w ręce Andrzeja zaraz po tym, jak wyjdzie na wolność. Delegacja naszych dwóch aktywistek i jednego aktywisty podeszła również do policjantów, którzy odmówili podpisania rekwizytu, ale podkreślili, że tylko ze względu na to, że są na służbie. Mimo odmowy, funkcjonariusze policji byli bardzo uprzejmi, wdali się nawet w długą rozmowę z aktywistkami, które dopytywały się o ich poglądy muzyczne i polityczne. Okazuje się, że policjantom obecne ustawy i prohibicja marihuany nie ułatwiają pracy.
Przed zakończeniem imprezy wszyscy mogli przez mikrofon pozdrowić Andrzeja Dołeckiego, rodzice Andrzeja zapewnili go, że będą go regularnie odwiedzać, a znajomi i przyjaciele prezesa Wolnych Konopi żartobliwie krzyczeli by jadł tam mięso i że czekają na niego, dlatego ma wyjść. Cała manifestacja zakończyła się o 21:00. Było to kolejne wydarzenie Wolnych Konopi, na którym nie było wystawiania mandatów, a policja współpracowała i uśmiechała się szczerze do ludzi.
Parę dni później otrzymaliśmy od Andrzeja odpowiedź:
„Wielkie dzięki za zorganizowanie akcji pod aresztem na Kłobuckiej. Szkoda, że nie mogłem Was zobaczyć. Mam nadzieję, że niedługo to nastąpi a imprezę zobaczę na filmie. Niestety nie pozwolono mi nawet obejrzeć zdjęć z tej akcji ani z Marszu, listy też nie wszystkie do mnie docierają i w drugą stronę również. Cieszę się, że chociaż mogłem trochę usłyszeć.
Dziękuję jeszcze raz i do zobaczenia,
Andrzej Dołecki”
UWOLNIĆ ANDRZEJA!
- Konopie w jednej grupie z heroiną? Analiza kontrowersyjnej klasyfikacji i nasze działania - 26 listopada 2024
- Prośba do obywateli: Zapytajcie kandydatów o depenalizację marihuany! - 26 listopada 2024
- Pismo do Ministerstwa Zdrowia w sprawie ograniczenia teleporad dla pacjentów korzystających z medycznej marihuany - 24 listopada 2024